Jak wiele książek ma fabułęrozgrywającą się na pokładzie statku kosmicznego? Ja tak szczerze, chyba nie zetknęłam się jeszcze z żadną. Ba, oczywiście seriali i filmów tego typu nie brakuje (Stargate Universe czy Firefly, albo klasyk – Star trek!), więc i wersja książkowa mnie zainteresowała. Wydaje mi się, że samo umiejscowienie akcji daje niemałe pole do popisu, a tego ostatnio brakuje w historiach z naszej rodzimej planety. W końcu wydarzenia z przestrzeni kosmicznej ograniczyć może tylko fantazja autora powieści. Tak więc, kiedy po raz pierwszy przeczytałam opis „W otchłani” i zobaczyłam okładkę, zostałam oczarowana. W końcu coś nowego, oryginalnego i intrygującego! Wiedziałam, że na ten tytuł będę czekała z niecierpliwością.
Podróż „Błogosławionego” i jego mieszkańców miała trwać 300 lat. Są kolonistami, którzy mają zasiedlić planetę podobną do Ziemi. Część z nich, w głównej mierze naukowcy, lekarze czy wojskowi, została poddana zamrożeniu, aby po wylądowaniu móc przystąpić do przystosowania nowego miejsca zamieszkania dla ludzi. Starszy będzie kiedyś dowódcą statku, o ile tylko Najstarszy, głównodowodzący odstąpi od swojej roli. Do wylądowania na nowej planecie zostało już tylko 50 lat. Dla niektórych tylko, a dla wybudzonej przypadkiem Amy, aż 50 lat. Podczas wybudzania mało brakowało, a udusiła by się w komorze kriogenicznej, w której została zamrożona na rok przed wylotem.
Jest zaskoczona tym, co zastaje na pokładzie statku. Jako jedyna wyróżnia się wśród mieszkańców, wśród których panuje mono etniczność. Wszyscy mają ten sam kolor skóry, kolor oczu i włosów. Panują tam również inne zwyczaje niż na jej rodzimej planecie.
W tym samym czasie pojawiają się kłopoty – ktoś zaczyna mordować zamrożonych podróżników. Kto za tym wszystkim stoi? Jakie tajemnice skrywa Najstarszy? Czy Starszy wraz z Amy odkryją sekrety „Błogosławionego”?
Mamy tutaj nieźle pogmatwaną historię. Z jednej strony, poznajemy ją z punktu widzenia Starszego, szesnastolatka przygotowującego się do objęcia władzy na pokładzie i Amy, jego równolatki, która została odseparowana od bliskich, którzy nie mogą zostać wybudzeni aż do dnia lądowania, a do tego rzucona w wir wydarzeń zupełnie dla niej abstrakcyjnych.
Jest inna – co widać na pierwszy rzut oka. Zostaje zamknięta w Izolatce – miejscu gdzie przebywają osoby, postrzegane przez otoczenie za szalone – artyści, muzycy, malarze. Są to jednostki odizolowane od normalnego społeczeństwa, zmuszone do przyjmowania codziennych dawek leków, aby nie zwariować. Dopiero później Amy i Starszy dochodzą całej prawdy o tym miejscu i celu przyjmowania leków.
Starszy od dziecka nie zna swoich rodziców. Jako następca Najstarszego, musiał być wychowywany przez ogół, a nie odosobnione jednostki. Musiał identyfikować się ze wszystkimi, aby nie wywyższać później swojej prawdziwej rodziny. Przez kilka lat mieszkał w szpitalnej Izolatce, przez co uważa się za kiepskiego kandydata na Najstarszego – bo jak dowódca statku, może być wariatem? Fascynuje go Sol-Ziemia (tak nazywają rodzimą planetę), i wraz z przyjacielem Hurleyem, stara się dowiedzieć jak najwięcej o gwiazdach, których nie widać z pokładu statku.
Mam wrażenie, że jedna tajemnica pogania kolejną i cała powieść wręcz nimi kipi. Nic nie jest takie na jakie wygląda, a rzeczywistość w której znalazła się Amy jest przerażająca. Mieszkańcy statku są apatyczni, nie mają w sobie energii i życia, które zawsze charakteryzowało mieszkańców jej planety. Brakuje im entuzjazmu, zachwytu nad codziennym życiem i tym co ich otacza. Zachowują się wręcz jak nafaszerowani środkami uspokajającymi.
Amy i Starszy muszą w szybkim tempie odnaleźć mordercę grasującego na statku, w przeciwnym razie zginie nie tylko więcej osób, ale również ojciec bohaterki, który ma związek z wcześniejszymi ofiarami. Czy możliwe jest odkrycie tych wszystkich tajemnic, bez rujnowania dotychczasowego życia mieszkańców „Błogosławionego”?
Ja jestem powieścią zafascynowana. Pochłonęłam ja i wręcz odczuwałam złość, kiedy musiałam odłożyć ją na bok. Jest fascynująca, same opisy statku i życia na nim zapierają dech w piersiach. Chociaż osobiście, nie chciała bym znaleźć się na miejscu Amy, nawet mając przy swoim boku kogoś takiego jak Starszy. Jest wyjątkowa, wyróżnia się w środowisku, przez co przyciąga nie tylko zainteresowanie, ale również niebezpieczeństwo. Trudno ukryć się w świecie, gdzie wszyscy prócz ciebie wyglądają podobnie.
Zdecydowanie polecam! Nie mogę doczekać się lipcowej premiery części drugiej, czyli „Milion słońc”. Oby autorka utrzymała równie wysoki poziom i umiejętnie dalej prowadziła akcję. Bo w końcu, co jeszcze może pójść nie tak, w świecie niemal idealnym? Nie licząc oczywiście problemów poruszonych już w tej części. Muszę więc poczekać i przekonać się o tym osobiście. A zrobię to na sto procent!
Powieść jest nie gorsza niż jej serialowi, czy filmowi konkurenci. Wystarczy odrobina wyobraźni, ba, chociażby zajrzenie na stronę autorki, gdzie można obejrzeć schemat statku i dać się porwać w nieprzemierzona przestrzeń kosmiczną. Ja zamknęłam oczy i odleciałam a wy? Dajcie się pochłonąć tej fascynującej i pełnej napięcia powieści.
Ocena: 6/6
Violet
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Dolnośląskiego, za co serdecznie dziękuję.
Zrobiłaś mi wielką chętkę (wręcz ogromną) na tę książkę 🙂 Będę musiała koniecznie przeczytać i to jak najszybciej!
Bardzo chcę przeczytać. Choćby po to, żeby się przekonać, co „paranormale” robią w moim ukochanym SF.
Ale tutaj nie ma żadnych zjawisk czy stworzeń paranormalnych