Kolejny rok minął, a to oznacza kolejną powieść dla dorosłych spod wampirzego kła i syntetycznej krwi. Niestety zaczynam już mieć przesyt paranormalnymi romansami dla dorosłych, choć komedie nadal lubię. Kiedyś pochłaniałam takie książki w tydzień, teraz zaczynam je troszkę męczyć i czytam je dwa tygodnie.
Fabuła
Heather Lynn Westfield wraz ze swoją przyjaciółką Sashą, wybrały się na pokaz nowej kolekcji ubrań Echarpe. Obie panie mieszkają w Teksasie, więc taka wystawa jest rzadkością, zwłaszcza że słynny projektant mieszka we Francji. Heather nosi rozmiar 12 (czyli nasze polskie 42) przez co nie mieści się w ciuchy słynnych projektantów, więc szyje sobie suknie wzorując się na ekskluzywnej odzieży dla kościotrupów. Jej przyjaciółka Sasha należy do ludzkich wieszaków, bo jest modelką, co oznacza, że je mało lub wcale. Stać ją na modne, drogie ciuchy i oczywiście we wszystko się mieści. Heather spodobało się kilka strojów z wystawy, które jeszcze nie są w sprzedaży i postanowia niektóre poprawić we własnych projektach.
Jean-Luc Echarpe obserwuje przez lustro weneckie otwarcie swojego nowego sklepu w Teksasie, któremu towarzyszy wystawa jego nowych projektów. Ze względu na plotki odnośnie wieku francuskiego projektanta i rzekomych sił paranormalnych, Jean postanawia ukryć się na 25 lat, aby później wyjść z ukrycia jako własny syn. Chce ukryć się w małym teksańskim miasteczku, coby nikt go przez ćwierćwiecze nie rozpoznał. Wampir zauważa pewną ładną, kształtną i piersiastą kobietę o kasztanowych włosach. Jest zachwycony jej wyglądam do momentu, gdy zauważa iż jego obiekt westchnień rysuje coś w notesie. Wściekły schodzi na dół, aby pogonić osobę, która chce ukraść jego pomysły. Między Heather i Jeanem dochodzi do ostrej wymiany zdań, a kiedy oboje wszystko sobie wyjaśniają, wampir proponuje kobiecie pracę w jego studiu projektowym, po czym zaprowadza ją na zaplecze, aby pokazać sukienki w fazie szycia. W tym samym pomieszczeniu pojawia się Lui – słynny wampir – zabójca na zlecenie i największy wróg Echarpe. Dochodzi do walki, Heather traktuje złego paskami ze srebrnymi sprzączkami, przez co Lui ucieka. Niestety teraz zabójca wie, że Heather jest ważna dla Jean-Luca, co za tym idzie, grozi jej wielkie niebezpieczeństwo. Dziewczyna musi się ukryć, a jej nowy pracodawca wraz z ochroniarzami ma ją uchronić przez Luim.
Moim zdaniem
Tym razem główna żeńska postać jest troszkę gruba (choć o ile mnie pamięć nie myli, to Shanna szkieletem również nie jest), ma kasztanowe włosy, jest rozwódką i ma kilkuletnią córkę Bethany! Dziecko, to nowość wśród kobiet pani Sparks, więc dziewczyna od razu wyróżnia się na tle innych bohaterek. Heather całe życie czegoś się bała, a rozwód był jej pierwszym odważnym czynem, dlatego jest teraz na wojnie ze strachem. Pomaga jej w tym Fidelia, cyganka i opiekunka Bethany. Kobieta jest dobrze po 40tce, nosi ze sobą spluwy i często rzuca niedwuznacznymi komentarzami w kierunku przystojniaków. Jean-Luc znany jest już z poprzednich części serii, a „The undead next door” skupia się na nim i potencjalnej towarzyszce, co oczywiście jest już normą w książkach pani Kerrelyn. Oprócz Luca wracają również Phil, Phineas, Robby i Ian jako ochroniarze. Z nowych bohaterów śmiertelnych godnych uwagi mogę wymienić Codiego – przeklinającego główną bohaterkę byłego męża Heather, oraz Billego, strażnika Teksasu 😀 któremu Jean-Luc nie przypadł do gustu i podejrzewa go o przynależność do mafii.
Głównym wątkiem nie jest związek wampira ze śmiertelniczką, tylko walka o środowisko naturalne. Oczywiście żartuję 😉 Heather i Jean-Luc, to kolejna para, której zadaniem jest się poznać w dziwnych lub złych okolicznościach, nie przypaść sobie do gustu od pierwszego wejrzenia, by powoli poznawać się, zakochiwać się w sobie aż do happy endu, czyli ślubu, zaręczyn, czy czegoś w tym stylu 😉 Tym razem głównymi przeciwnikami związku będą wojna ze strachem Heather i jej chęć bycia niezależną oraz Jean-Luc i jego szlachetność wraz z jego pragnieniem szczęścia dla nowej miłości, z którą nie może być, bo jeszcze Lui ją zabije. Serio, ta para będzie się bić z myślami i uczuciami oraz niejasnymi sytuacjami, zanim w końcu się spikną na dobre, ale zanim to nastąpi, to nowa, wyzwolona Heather i emo, tzn. szlachetny Jean-Luc stwierdzą, że nie ma sensu się umartwiać, zamartwiać i rozmyślać, bo życie jest krótkie, przynajmniej to śmiertelnika 😛
Kolejnym wątkiem jest chowanie się i ochrona przed Luim – zabójcą na zlecenie. Heather wraz z Bethany i Fidelią ukrywają się w domu Jeana-Luca i powoli poznają każdego ochroniarza oraz samego gospodarza. Cały czas obecny jest strach przed atakiem i ewentualnym zgonem przyszłej pani Echarpe. Jednak nie tylko niepokój towarzyszy bohaterom, ale również dwuznaczne sytuacje, zdobywanie względów uciekinierów (Bethany i Fidelia od razu polubiły głównego wampira), zabawy dzieciaka zabawkami i kupowanie nowych wraz z gadżetami dla mamusi. Więcej wątków nie pamiętam, albo ich po prostu nie ma, ale czego się spodziewać po paranormalnym romansie dla dorosłych? 😛
W książce znów spotykamy Shannę i Romana wraz z ich synkiem Constantinem oraz Angusa i Emmę, którzy są obecnie nowożeńcami. Zabrakło dwójki głównych bohaterów z „Wampiry w wielkim mieście”, ale widocznie ludzie nie są już ważni dla fabuły i dla świata nadprzyrodzonych 😛 Tak, czy siak, wszystkie sceny z byłą agentką FBI i szefem ochrony oraz z byłą dentystką i właścicielem Romantech są moimi ulubionymi i wielka szkoda, że tak mało ich w „Wampirze z sąsiedztwa”. Wiem, wiem, każda następna część serii musi być o innych bohaterach i to jest jednocześnie wadą i zaletą serii Kerrelyn Sparks 😉 Z większych i mniejszych wad, to przychodzą mi na myśl powtarzalność i monotematyczność. Niby jest powiew świeżości w postaci tajemnicy Phila, czy wielka nowina ze strony Shanny, jednak schematyczność bije po oczach i zaczyna powolutku nudzić 😦 Może fani „wampirów na wesoło” nie odczuwają tego i chcą więcej utartych schematów, ja jednak chyba zaczynam dorastać, a co za tym idzie, oczekuję czegoś nowego. Pomimo to polecam i życzę ubawu z lektury „Wampira z sąsiedztwa”
Ocena: 5-/6
Martycja
JA bardzo lubię tę autorkę. Wiadomo, sporo minusów jest, ale ma w swoich książkach coś przyciągającego
PS. Akademia Mroku już do mnie dotarła, dziękuję 😉