Opublikowany w Martycja

Taka sobie wróżka – Janette Rallison


taka-sobie-wrozkaCo można otrzymać po skrzyżowaniu Kopciuszka, Królewny Śnieżki, nastolatki, która pragnie księcia z bajki, wróżki, która nie do końca jest dobra oraz poczucia humoru autorki? Przed wami powieść z takim sobie wątkiem miłosnym, taką sobie protagonistką oraz z najprawdziwszym średniowieczem z takimi sobie fantastycznymi postaciami, które wprowadzą was w taki sobie świat wykreowany przez Janette Rallison.

Fabuła

Nastoletnia Savannah zostaje porzucona przez swojego chłopaka na rzecz jej starszej siostry – Jane. Jej życie jest w rozsypce, bo nie dość, że rozstała się z Hunterem, to jeszcze musiała oddać bardzo drogą sukienkę, w której miała pójść na szkolny bal. Savannah marzy teraz tylko o księciu z bajki, a najlepiej aby jej życie było bajką. Na jej szczęście (albo i nieszczęście) w jej pokoju zjawia się krasnal, a zaraz potem wróżka, która ewidentnie nie wgląda ani nie zachowuje się, jak chrzestna z baśni. Wróżka ma na imię Chrissy alias Chryzantemowa Gwiazda. Jej włosy są różowe, jej fryzurę zdobią wielkie przeciwsłoneczne okulary , a jej biodra okrywa tiulowa spódnica. Wróżka obiecuje spełnić trzy życzenia, jednak każe sobie najpierw podpisać kontrakt, co też zaskoczona nastolatka czyni. Savannah jako pierwsze życzy sobie, aby jej życie przypominało bajkę, taką z księciem i balem. Chrissy bez zbędnych ceregieli wysyła skonfundowaną dziewczynę do średniowiecza, gdzie ma pełnić rolę Kopciuszka, czyli łachmany, okrutna macocha i dwie siostry oraz ciężka praca. Chyba życzenie nie zostało spełnione tak, jak Savannah sobie wyobraziła 😛
Drugie życzenie wywala protagonistkę do siedmiu krasnoludków, a trzecie sprawia, że jej szkolny kolega – Tristan zostaje oddelegowany do średniowiecza, gdzie ma za zadanie zostać księciem z bajki…

Moim zdaniem

Będąc rozczarowaną powieścią „Życzenie”, do „Taka sobie wróżka” podeszłam z rezerwą, niechęcią i lekką obawą. Na szczęście niepotrzebnie, bo książka pani Rallison jest naprawdę ciekawa, wciągająca i zabawna. Sporo się dzieje, akcja nie raz jest dynamiczna, a historia zaskakująca. Nawet mamy wątek detektywistyczny! A wszystko to w powieści o dziewczynie, która jest niestety płytka, mało rozgarnięta i rozpuszczona, a swoje wady nadrabia urodą i niezwykłym flirciarskim talentem. Oczywiście autorka z tak rozkapryszoną dziewką musiała zrobić tylko jedno – dać jej nauczkę poprzez wrzucenie jej w sam środek czasów, gdzie ludzie się nie myli, a ciężka praca, to prawdziwa harówka, a nie jakieś wynoszenie śmieci, czy pójście do warzywniaka po kilogram cukru. Do tego główny męski antagonista jest inteligentnym, zaradnym i przystojnym chłopakiem, który zostaje wrzucony w ciemne czasy średniowiecza, gdyż jakaś białogłowa sobie umyśliła księcia. Do tego wszystkiego dochodzi fantastyka pod postacią czarowników, magii, cyklopów, smoków i napojów miłosnych oraz królewskie i dworskie intrygi, tajemniczy i niepokonany czarny rycerz, a na deser różowo-włosa wróżka, która w swojej płytkości, nie ustępuje protagonistce 😛

Savannah przechodzi przez przemianę. Jak to w baśniach bywa, albo jesteś obrzydliwe dobra i za to dobro zostajesz nagrodzona (uprzednio cierpiąc różnego rodzaju katusze) albo dostajesz szansę bycia kimś więcej niż tylko zapatrzoną w siebie i rozpieszczoną dziewką, a czy z tej szansy skorzystasz, to już Twój wybór. A żeby nie było za mało baśniowo, to oprócz dostania nauczki, otrzymania mądrości oraz kilku zaklęć, z ust głównej bohaterki wylatują (a właściwie wypełzają) różnego rodzaju gady, płazy lub mięczaki za każdym razem, gdy ta skłamie 🙂 Czyli nie wolno jej kłamać, musi udawać Kopciuszka, a potem Śnieżkę, by na sam koniec zdobyć księcia, co by historia mogła zakończyć się szczęśliwie. A co z Tristanem? Otóż, aby zostać księciem w średniowiecznej bajce, musi spełnić kilka trudnych zadań. W tym wypadku musi: zabić cyklopa, zabić smoka, a na koniec pokonać Czarnego Rycerza. Dzięki temu, król sowicie go wynagrodzi. A co jest w takim wypadku nagrodą? Oczywiście ręka jego córki, aka księżniczki. Tylko po co chłopakowi dłoń? No i co ma z ów ręką zrobić? Powiesić ją sobie nad kominkiem? W sumie, czemu nie 😛

Podczas czytania tylko raz poczułam rozczarowanie i to praktycznie na początku powieści. Otóż w 30-to stronicowym prologu główną bohaterką jest Jane, starsza siostra Savanny. Polubiłam dziewczynę za jej nieśmiałość, inteligencję oraz z przyjemnością śledziłam jej związek z Hunterem, do tego fakt, iż dziewczyna ma 18 lat, a nie 15-16, był dodatkowym dla mnie plusem. Jednak później, historia skupia się na młodszej siostrze, co na początku wywołało u mnie zgrzyt. Praktycznie zniechęciło mnie to do dalszego czytania. Na szczęście dałam powieści szansę i mniej więcej po kilkunastu stronach zupełnie zapomniałam o wieku bohaterki, a wystarczyło mi, że wróżka wysłała Savannah do macochy i dwóch sióstr, które nie miały kilku przednich zębów. Humor autorki zrekompensował moje początkowe rozczarowanie, a odnośniki do „Kopciuszka” i „Królewny Śnieżki” z przymrużeniem oka sprawiły, że szybko chłonęłam książkę. Zastanawialiście się kiedyś, skąd krasnoludki miały takie „oryginalne” imiona? A co powiecie na fakt, że Śnieżka nie grzeszy inteligencją, przez co krasnoludki boją się, że ta nigdy nie znajdzie sobie męża? 😀

„Taka sobie wróżka” jest dla mnie miłym zaskoczeniem oraz nadzieją, że na rodzimym rynku jest miejsce dla tak magicznych powieści, które wcale nie muszą zawierać wampirów/upadłych aniołów/demonów/itd. żeby zainteresować nastolatki i pokazać, że autorki mają talent przyciągnąć do siebie czytelników czymś innym niż „wielką, zakazaną miłością pomiędzy istotą nadludzką i przeciętną do bólu nastolatką”. Historię polecam wszystkim nastolatkom, dziewczynom i kobietom. Jeśli lubicie powieści z przymrużeniem oka, w których fabuła i akcja są ważniejsze niż uczucie głównej pary bohaterów, to ta taka sobie baśń jest właśnie dla was 🙂

Ocena: 5/6

Martycja

Dodaj komentarz