Opublikowany w DonSzabla

Pan lodowego ogrodu. Tom IV – Jarosław Grzędowicz


(…)bez względu, w jakich czasach przychodzi ludziom żyć, zawsze są pewni, że są one wyjątkowo straszne i że świat zmierza do katastrofy. A wszystko, co widzą, choćby najoczywistsze, wydaje im się to potwierdzać.

Na początku mojej recenzji pragnę zaznaczyć, iż nie zawiera ona spojlerów dotyczących zakończenia i fabuły poprzednich tomów. Postanowiłem zrobić małe podsumowanie.

Przejdźmy zatem do zakończenia jednej z najwybitniejszych serii fantasy w historii.

Czytając trzy poprzednie tomy „Pana lodowego ogrodu” zastanawiałem się czy autor „zgubi” swój geniusz. Dlaczego? Otóż każdą część tego kultowego cyklu przeczytałem z wypiekami na twarzy. Trudno było się nie zachwycać nad złożonością i ogromem wykreowanego świata. To właśnie dzięki planecie Midgaard i jej mieszkańcom podróż przez ponad tysiąc stron (nie wliczając tych 880) była tak fascynująca. Oczywiście nie można zapominać o Vuko ,ocalałych naukowcach i władcy dynastii Tendżaruk. To w końcu oni wnieśli wiele do historii. Dzięki tej grupie mogliśmy przeżyć tak niesamowitą przygodę.

Skoro wspomniałem już o postaciach to na nich przez moment się zatrzymamy. Przez wszystkie tomy mogliśmy zauważyć jak bardzo zmienił się Vuko i Filar, syn Oszczepnika noszący amitrajskie imię Terkej Tendżaruk. Przedstawienie tych bohaterów i to w jaki sposób dążyli do wypełnienia swojego celu zasługuję na pochwałę. Śledziłem ich losy z największą przyjemnością. Ciężko było się z nimi nie utożsamiać, kiedy przeżywali trudne chwile i ocierali się o śmierć. I pomimo mojego uwielbienia dla Vuko, to ostatni potomek i władca dynastii Tendżaruk skradł moje serce. Trzeba otwarcie przyznać, że autor wykreował głównych bohaterów na jakich zasługuje klasyka gatunku. Szkoda, że to już koniec i więcej ich nie zobaczymy.

O bohaterach pobocznych mógłbym się rozpisywać godzinami. Nawet te pomniejsze postacie drugoplanowe wniosły wiele do całego cyklu. Miło wspominam te z tomu drugiego. W części czwartej autor skupił się na tych już znanych, co jest w pełni zrozumiałe.

W poprzednich moich recenzjach wspominałem, że autor potrafi świetnie opisywać świat, w którym dzieje się akcja powieści. Podtrzymuję swoje zdanie. Szkoda tylko, że w tomie czwartym tych opisów było zdecydowanie za dużo. Można powiedzieć, że Pan Grzędowicz znacznie przedobrzył. Książka przez zbyt liczne opisy straciła mocno na swojej dynamice. Gdyby pisarz skupił się na kluczowych dla akcji miejscach i tylko je opisywał, to tom czwarty byłby cieńszy i bardziej dynamiczny. A tak? Musiałem przerwać lekturę żeby nie przyciąć przysłowiowego komara. I to by była największa bolączka niniejszej powieści. Reszta stoi na bardzo wysokim poziomie. Wyobraźnia nie opuściła autora do samego końca i wymyślił kilka rozwiązań fabularnych, które mnie zaskoczyły.

Zakończenie samo w sobie było przewidywalne, ale w pełni satysfakcjonujące. Bałem się poniekąd, że autor nie podoła zadaniu i zakończy serię w bardzo głupi sposób. Na całe szczęście Jarosław Grzędowicz kolejny raz stanął na wysokości zadania. Ile ja bym dał za grę komputerową bądź serial na kanwie tych powieści.

Seria „Pan lodowego ogrodu” na stałe wpisała się do kanonu Polskiej fantastyki i śmiało może stanąć w szranki z „Wiedźminem” czy „Opowieściami z meekhańskiego pogranicza”. Każdy miłośnik fantastyki powinien sięgnąć po wszystkie cztery tomy.

Brawo dla Jarosława Grzędowicza, Fabryki Słów i Edipresse!

DonSzabla

Jedna myśl na temat “Pan lodowego ogrodu. Tom IV – Jarosław Grzędowicz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s