Opublikowany w Irrompible

17 podniebnych koszmarów – Stephen King, Bev Vincent


Rok 2018 był przełomowy w moim życiu. Odbyłam swój pierwszy lot… i 11 kolejnych. Nie tylko bardzo polubiłam się z lataniem, ale i ze wszystkim, co tylko jest z tym związane. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok antologii „17 podniebnych koszmarów” stworzonej w duecie Stephen King & Bev Vincent.

Chyba właśnie pojawienie się na okładce dwóch nazwisk nieco mnie zmyliło. Byłam wręcz przekonana, że otrzymam antologię oscylującą wokół motywu lotu, napisaną (w pełni lub przynajmniej w większości) przez tę dwójkę. W rzeczywistości „17 podniebnych koszmarów” dotyczy podróży samolotem, lecz są one ukazane oczami 17 różnych autorów począwszy od rzecz jasna Kinga i Vincenta, a skończywszy na Arturze Conanie Doyle’u czy Joe Hillu. Może wyszło inaczej, niż się spodziewałam, ale koniec końców myślę, że to dobre posunięcie. Napisanie 8-9 opowiadań o tej samej tematyce przez jednego autora, raczej nie miałoby prawa się udać.

Podróże lotnicze mają to do siebie, że kiedy samolot wystartuje, musisz w nim zostać do samego końca

Zbiór rozpoczyna się mocną przedmową autorstwa Kinga. W końcu kto inny mógłby napisać ją lepiej niż jeden z najwybitniejszych autorów literatury grozy i prywatnie osoba bojąca się latać? Potem jest niestety nieco gorzej. Choć myślą przewodnią antologii są wszelkiego rodzaju podniebne koszmary, momentami autorzy dość mocno odbiegali od tematu. W paru opowiadaniach dominuje motyw wojny, jest też kilka z pogranicza fantastyki. Mam wrażenie, że zbiór jest nieco przekombinowany. Zabrakło tu prostych, ale znaczących opowiadań. Takich, które przedstawiałyby sytuacje mające realne szanse na wydarzenie się w rzeczywistości — ot awaria silnika czy terrorysta na pokładzie. Być może zostało to potraktowane przez autorów jako banał i dlatego zdecydowali się na poszukanie bardziej górnolotnych historii. Mnie jednak (i myślę, że nie tylko mnie) bardziej przerażają właśnie takie sytuacje, które wiem, że mogłyby dotknąć i mnie, a umówmy się, dajmy na to inwazja zombie, raczej do nich nie należy.

Spadniesz z powrotem na ziemię. Tak każe grawitacja. Pytanie, gdzie to się stanie, dlaczego i w ilu kawałkach

Dość często sięgam po zbiory opowiadań i jestem już przyzwyczajona do tego, że z reguły prezentują dość nierówny poziom. W tym przypadku jest inaczej. Wszystkie opowiadania są średniawe, z drobnymi wpadkami. W ogóle nie trafiła do mnie ledwie jednostronicowa humoreska „Latająca maszyna”, choć przypuszczam, że tu sytuacja wygląda jak z żartami — albo śmieszy, albo nie śmieszy. Nie przypadło mi do gustu także „Spadanie”. To stosunkowo krótkie opowiadanie autorstwa amerykańskiego poety i pisarza Jamesa L. Dickey’a. Jeśli ktoś nie przepada za poezją, może podobnie jak ja być wymęczonym jego lekturą. Reszta zbioru prezentuje względnie stały poziom. Jeżeli chodzi o Kinga i Vincenta, wypadli nieźle. Bev Vincent przedstawił ucieczkę samolotem z miejsca opanowanego przez zombie (z dość ciekawym zwrotem akcji na końcu), a Stephen King zmierzył się ze swoim strachem przed lataniem na kartach pomysłowo zatytułowanego opowiadania „Specjalista od turbulencji”. Pozytywnie wspominam także „Morderstwo w powietrzu” opisujące, jak nietrudno się domyślić morderstwo (a może samobójstwo?) na pokładzie samolotu, które to od razu przypomniało mi kultowe „Morderstwo w Orient Expressie”. Nad czym ubolewam, wśród 17 tytułów nie ma ani jednego opowiadania, które by mnie zachwyciło. Liczyłam na choć jedną „perełkę”.

„17 podniebnych koszmarów” to antologia opisująca motyw lotu i samego lotnictwa w bardzo szeroki sposób. Być może zbyt szeroki i to przez to nie do końca jestem usatysfakcjonowana jej lekturą. Autorzy wplatali w swoje historie przeróżne inne wątki — pisali o niewinnych ofiarach wojny, przeróżnych monstrach żyjących w przestworzach, podróżach w czasie, artefaktach o magicznej mocy, narastających konfliktach wojennych czy niebezpieczeństwie z jakim wiąże się samo wynalezienie maszyny latającej. Tym samym okazało się, że podczas trwającego maksymalnie kilkanaście godzin lotu, może wydarzyć się wszystko i z pewnością udałoby się stworzyć kolejne nie 17, a jeszcze więcej historii z tym motywem. Sam pomysł na antologię jest moim zdaniem trafny. King wraz z Vincentem pokazują, że na pokładzie samolotu może wydarzyć się naprawdę wiele niedobrego i niekiedy naprawdę najmniejszym problemem jest rozbicie się samolotu. Opowiadania zawarte w zbiorze swoją tematyką poszły w nieco innym kierunku niż bym sobie tego życzyła, ale z chęcią przeczytałabym kolejny tom, może tym razem w ujęciu nieco bardziej klasycznym.

Ocena: 3,5/6

Patrycja „Irrompible” Ratajczak

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s