Opublikowany w MariDa

Książę zmienia wszystko – Christy Carlyle


Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam jakiś romans. To już kwestia liczona w miesiącach. Dlatego też postanowiłam sięgnąć po „Książę zmienia wszystko” Christy Carlyle. To jedna z tych historii, które zdarzyć się mogą tylko w książkach, choć życie z pewnością już nieraz wykorzystało taki scenariusz w rzeczywistości. Wracając jednak do książki, nie oczekiwałam od niej niczego konkretnego. Może poza tym, aby była lekka i pozwoliła przenieść się w czasie do mojego ulubionego okresu w historii.

Londyn, sierpień 1844 rok

Nicholas Lyon dostaje w spadku rodzinną posiadłość, której szybko pragnie się pozbyć. Niestety, gdy ją odwiedza, jego mocne postanowienie zaczyna stopniowo słabnąć, a powodem tego jest dziewczyna, która gotowa jest zrobić wszystko, by posiadłość nie została sprzedana. Rozpoczyna się walka z czasem, demonami przeszłości oraz przyciąganiem, które nie chce zniknąć. Kto wygra tę potyczkę?

Książę zmienia wszystko” to lekki romans, który nie zmieni niczyjego życia, ale mimo wszystko wniesie trochę radości. Ale co ważne, a co chyba drażni większość kobiet, główna bohaterka nie jest delikatną istotką, która spektakularnie mdleje przy byle okazji. Jest wręcz twarda. Stawia na wygodę i praktyczność, lubi wyzwania i sama zarządza ogromną posiadłością. Taka trochę feministka. Ale niech Was to nie zmyli, bo nie jest obojętna na męskie zaloty i mimo wszystko pozwala sobie pomóc. Czy da się ją lubić? Czasami mnie drażniła, czasami darzyłam ją sympatią, a czasami była mi obojętna. Co innego Nicholas, i nie mam tu na myśli jego wdzięków! Był postacią ciekawą poprzez to, co doświadczył w przeszłości, a co cieniem rzucało się na jego życie i postępowanie. Z niekłamanym zainteresowaniem śledziłam jego powrót do rodzinnego domu i radzenie sobie z tą niekomfortową dla niego sytuacją. I chyba dzięki niemu ta książka nabrała dla mnie nieco innego wymiaru, nabierając głębi. Nie skupiałam się na klasycznym romansie, a właśnie na Nicholasie.

Cała reszta to klasyka klasyki, choć w małym formacie – wyniosłe i sztuczne nieco damy, dystyngowani dżentelmeni, piękne wnętrza, domowe zwierzęta, przejażdżki na koniach… znacie to, prawda? Nie znajdziecie nic specjalnego, co wyróżniałoby się na tle innych książek tego typu. Ale z drugiej strony, sięgając po romans, nie spodziewamy się lotu w kosmos, tylko historii miłosnej, która przenosi góry. Opisu tych spojrzeń, uścisków, ukradkowych spotkań… myślę, że raz na jakiś czas, każda kobieta ma ochotę poczytać właśnie o czymś takim. O uczuciach, emocjach i porywie namiętności.

Ale najbardziej, co mi się podobało, to dużo realizmu, a zarazem minimalizm, jeśli chodzi o wystawne bale czy spotkania z herbatką. Pomijając sam motyw zauroczenia, książka ta opisuje prawdziwe życie. Zero ściemy. Rzadko trafiam na taki romans, w którym dramaty ludzkie byłyby równie istotne, co uczucie głównych bohaterów, które – nawiasem mówiąc – często ukazane jest na wyrost. Wiecie… miód, cukier… często aż mdli.

Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać o historii, która z założenia ma być lekka i romantyczna. Nie wnosi nic nowego, opisuje codzienność, a liczba bohaterów jest minimalna. Dałam się wciągnąć, choć mam świadomość, że znajdą się tacy, których ta opowieść nie zaciekawi. Ale ja miło spędziłam czas i nie żałuję. Książkę oceniam dobrze, wspominać będę miło, a i chętnie sięgnę po coś jeszcze tej autorki. W skrócie: na plus!

Ocena: 5,5/6

MariDa

Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu AMBER

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s