Opublikowany w MariDa

Lore. Niegodziwi śmiertelnicy – Aaron Mahnke


Wielu z nas lubi się czasem bać. Poczuć mocny dreszczyk emocji, choćby podczas nocnego spaceru po lesie… Wyobraźcie sobie, że nieustannie zerkacie przez ramię, by sprawdzić, czy gdzieś pomiędzy drzewami nie czai się ktoś, kto ma dla Was bilet w jedną stronę. Przykład dla wielu może dość ekstremalny, bo mało kto zapuszcza się nocą do lasu, ale miałam na myśli skok adrenaliny. Podobno to samo można poczuć czytując horrory, ale na mnie nie robią one żadnego wrażenia. Czy coś ze mną nie tak? Wracając jednak do tematu, myślałam, że poczuję coś przy lekturze „Lore. Niegodziwi śmiertelnicy” autorstwa Aarona Mahnke. Gotowi?

Okładka na pierwszy rzut oka wskazuje na młodzieżówkę. Nic bardziej mylnego. Książka ta traktuje o ludziach, których na pewno nie chcielibyście minąć na ulicy, a już z całą pewnością znać – nie wiadomo, czy przeżylibyście taką znajomość. Bohaterowie tej książki zasłynęli z okrucieństwa i bezwzględności. Bez jaj, Niemożliwe, O ja pie… to jedne z wielu słów, które cisną się na usta w trakcie lektury. I powstaje pytanie: Czy to może się powtórzyć?

Gdy zaczynałam czytać, już w samym opisie znalazłam znane mi nazwisko – Holmes. Ale to nie o detektywa tu chodziło, a o kogoś na wskroś złego. Wiedziałam zatem, czego się mniej więcej spodziewać. Niemniej to wcale nie było łatwe – miałam bowiem świadomość, że to nie fikcja! Ale dalej było równie przerażająco. Oprócz rozmaitych złoczyńców, pojawiły się również przesądy, które wielu w jakiś sposób okaleczyły, a innych wręcz zabiły. Nie, nie robię sobie żartów. W książce znajdziemy również wiele ciekawostek. Przykład? Pozwólcie, że coś Wam zacytuję… „I zapewne nie tylko mnie cieszy to, że nie leczymy chorych lewatywami z żółci dzika wtłaczanej za pomocą metalowych strzykawek. Tak, tak, z żółci dzika. Nie wymyśliłbym czegoś takiego”.

Ciekawe jest to, że choć treść jest bardzo ciężkiego kalibru, to autor opisuje wszystko bardzo lekko. Nie zanudza statystykami, nie straszy i nie skupia się zbytnio na detalach ani na historiach – treści jest tyle, aby wzbudzić zainteresowanie, ale nie za dużo. Ponadto zgrabnie przeskakuje z tematu na temat i stąd wrażenie monologu. Co warto podkreślić, na końcu znajdziemy bibliografię. Kto chce, może zagłębić się w wybrane wątki znacznie bardziej.

Bardzo przemówił do mnie również sposób narracji. Autor – bo on jest narratorem – opowiada mega ciekawie, wtrącając co jakiś czas swoje zdanie, przemyślenia czy choćby wspomnienia. Dla mnie był takim super wujaszkiem, którego można by słuchać godzinami. Byłam zaledwie na 35-ej stronie, a nie mogłam się doczekać tych dalszych. Niektórzy mogliby mi zalecić udanie się do psychologa, ale będę się bronić – dawno nie czytałam czegoś tak ciekawego. I nie skupiałam się na zadawaniu bólu, ale na psychice. Za każdym razem zadawałam sobie podobne pytania: Jakim cudem nikt nic nie zauważył? Oni naprawdę w to wierzyli?! Co trzeba mieć w głowie?

Próbuje znaleźć jakiś minus, ale nie udaje mi się. Połknęłam tę książkę szybciej niż planowałam. I te ilustracje! Z tego wszystkiego zapomniałam o nich wspomnieć. Nie ma ich wiele, są czarno-białe, ale tworzą taki specyficzny klimacik. To trochę tak, jak gdyby ktoś pokazał Wam zdjęcie rodziny na tle ich domu. Uśmiechniętej rodziny. Na pierwszy rzut oka wszystko jest okej, ale gdy poznacie jakiś ich mroczny sekret, zdjęcie natychmiast wywołuje ciarki i uczucie niepokoju. Tu doświadczyłam dokładnie czegoś podobnego.

Trzeba Wam również wiedzieć, iż Aaron Mahnke jest autorem bestsellerowgo podcastu „Lore”, na podstawie którego powstał serial TV. Od dzieciństwa fascynowały go nierozwiązane zagadki, a także niesamowite historie – to czuć. Podczas lektury miałam takie wrażenie, że moglibyśmy przegadać całą noc, a i może również cały następny dzień. Opowiada umiejętnie i nie pogardziłabym takim znajomym.

Lore. Niegodziwi śmiertelnicy” to pozycja, od której potwornie trudno się oderwać. Czułam się, jak gdybym oglądała program kryminalny, w którym przedstawiono mnóstwo historii, które w miażdżącej większości mają zaskakujące zakończenie. Ba, wiele z nich mogłoby z powodzeniem posłużyć za scenariusz osobnej powieści. To naprawdę nie jest tak, że opisano morderstwo czwórki dzieci, a na końcu sprawca został złapany i osadzony lub nie. To by było nudne. Autor skupił się na historiach nietypowych, wyróżniających się. Takich, które otacza wiele niejasności, tajemnic lub kontrowersji.

Pamiętacie, jak na początku recenzji pisałam o chęci poczucia jakichś emocji podczas lektury? Otóż nie zawiodłam się. Każdy bohater – a było ich mnóstwo – był w jakiś pokręcony sposób fascynujący. Wiedziałam, że ci ludzie są źli, że ich czyny są niedopuszczalne, ale jako czytelnik, bezpiecznie siedzący w domu, byłam wkręcona bez reszty. Gorąco polecam wszystkim tym, którzy lubią niejasności, zagadki, tajemnice, a także pokrętne ścieżki ludzkiej psychiki. Historie cechuje różnorodność. Przekonajcie się, jakie pomysły mieli ludzie – głównie – na przestrzeni ostatnich 400-tu lat, ilu z nich udało się uciec, a ilu zapłaciło najwyższą cenę.

Ocena: 7/6

MariDa

Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu ZYSK i S-ka

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s