Opublikowany w Irrompible

Jedwab – Alessandro Baricco


Brzmi to bardzo nieprawdopodobnie, ale jeszcze kilka lat temu nie lubiłam czytać Zmuszałam się jedynie do lektur szkolnych i nawet nie przez wszystkie z nich udało mi się przebrnąć. W tamtym momencie mojego życia byłam przekonana, że czytanie nie jest dla mnie. Okazało się, że musiałam po prostu trafić na właściwą książkę, która sprawiła, że pokochałam czytanie. „Jedwab” uświadomił mi, że pojęcie „właściwej” książki może mieć swoje zastosowanie również w innej sytuacji. Co dokładnie mam na myśli?

Rok 1861. Młody Francuz Hervé Joncour zajmuje się handlem jedwabnikami. Pojawiające się coraz częściej epidemie w hodowlach europejskich sprawiają, że Hervé musi zacząć wybierać się w dłuższe podróże w poszukiwaniu zdrowych osobników. Podróże na sam koniec świata — do Japonii. U jednego z handlarzy, z którym podejmuje współpracę spotyka nietypową, jak na tamte regiony kobietę, której oczy nie mają orientalnego wykroju. Pod pretekstem robienia interesów Hervé ponawia swoje podróże do Japonii. Ma nadzieję na ponowne spotkanie z tajemniczą nieznajomą.

„Jedwab” to bardzo nietypowa książka, której w żadnym wypadku nie mogę nazwać uniwersalną i dobrą dla każdego czytelnika. Muszę z przykrością wyznać, że gdyby te kilka lat temu to właśnie ona wpadła w moje ręce, nie zachęciłaby mnie do czytania, a więc pewnie nie byłoby mnie w tym miejscu, w którym jestem teraz, jak i nie byłoby tej recenzji. Uważam, że tylko nieliczni w pełni zrozumieją „Jedwab” i docenią kunszt autora. W moim przypadku niestety nie trafił swój na swego. Książka nie wpadła w ręce właściwego czytelnika, który wczułby się w jej atmosferę i podumał, a czytelnik nie nacieszył się w pełni lekturą, bo nie wiedział, jak powinien ją właściwie zinterpretować. Chociaż z opisu wydawało mi się, że możemy się z „Jedwabiem” polubić, teraz muszę stwierdzić, że to jednak nie ten poziom wrażliwości. „Jedwab” to nowela, w której nic nie jest powiedziane wprost, czego ja w książkach niestety nie lubię. Począwszy na zakończeniach otwartych, a skończywszy właśnie na w moim odczuciu pustych frazesach, które mogą oznaczać wszystko i nic. Żeby nie było — to nie jest tak, że Baricco pisze po chińsku (czy też po japońsku, pozostając w tematyce). To, co dzieje się w książce jak najbardziej da się zrozumieć. Hervé Joncour handluje jedwabiem i podróżuje do Japonii, aby przywieźć stamtąd jedwabniki. Wszystko to jest jasne, jednak jeżeli chodzi o cały sens i przekaz książki, tutaj pojawiają się schody. Myślę, że trzeba mieć naprawdę otwarty umysł, aby zinterpretować treść zgodnie z zamysłem pisarza. Ja niestety nie jestem w stanie dostrzec tu rozdzierającej historii miłosnej, ani literackiego majstersztyku, o czym z tyłu okładki zapewnia The Sunday Times. Prawdziwa miłość moim zdaniem potrzebuje kontaktu z drugą osobą. Rozmowy, spędzania razem czasu. Czegokolwiek. U Baricco było tego tak mało, że ja po prostu tego nie kupuję. To nie jest moim zdaniem prawdziwe uczucie. Styl autora również mnie nie zachwyca. Jest w porządku, ale to według mnie nic godnego cytowania, nic co by inspirowało czy olśniewało. Zdecydowanie więcej głębi widzę choćby w powieściach Zafona. Książka Baricco jest króciutka i czyta się ją szybko. Swoją formą oraz sposobem prowadzenia narracji nieco przypomina mi nieco baśni, co akurat było ciekawym rozwiązaniem. Poza metaforami i niedopowiedzeniami, które zupełnie do mnie nie trafiają nie mam wiele więcej do zarzucenia, jednak po wielu pochlebnych opiniach spodziewałam się czegoś więcej. A tu niestety rozczarowanie. To, co było w książce tajemnicze, pozostało takie do ostatniej strony.

Moje wyobrażenia „Jedwabiu” nadawałyby się świetnie jako memy „oczekiwania vs. rzeczywistość”. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo się pomyliłam. Nowela Baricco ma mimo wszystko jedną silną zaletę — jest króciutka. Dlatego też nie żałuję jej lektury aż tak bardzo, a i osoby, które ta książka nadal intryguje mają niewiele do stracenia sięgając po nią. Ja na swoim przykładzie widzę, że z lektury powinny być usatysfakcjonowane osoby pasjonujące się literaturą piękną, wszyscy myśliciele i miłośnicy spraw niedopowiedzianych…

Ocena: 2/6

Patrycja „Irrompible” Ratajczak

Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu SONIA DRAGA

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s