Opublikowany w Raven

Blue Phobia – Eri Tsuruyoshi


blue-phobiaNie często kupuję nieznane mi mangi, ale jeśli już to robię, to z reguły są to jedno-dwutomówki, coby nie ryzykować znowu wkręcenia się w kilkudziesięciotomową serię, której końca nie widać. Jednym z takich tytułów jest Blue Phobia autorstwa Eri Tsuruyoshi. Kiedy moja żonka zwróciła mi uwagę na ten tytuł, od razu mnie on zaciekawił, mimo że nie wiedziałem o nim nic, poza skrótowym opisem fabuły i ładną, błękitną okładką. Czy miałem dobre przeczucie? Czy żonka wkopała mnie w coś, czego będę żałował?

„.. here’s a story about a little guy that lives in a blue world”*

 Główny bohater budzi się nagle na łóżku szpitalnym. Nie pamięta kim jest, nie wie co się dzieje. Leży podłączony do przeróżnych wężyków, a (chyba) lekarz ubrany w kombinezon, jak przy jakiejś epidemii, podaje mu jakieś środki. Nagle, przez szybę, do pokoju wskakuje dziewczyna o niebieskich włosach, rękach i nogach, ubrana jedynie w szpitalną koszulę. Uwalnia chłopaka, po czym razem uciekają. Okazuje się, że chłopak (dorosły facet?) ma na imię Kai, a dziewczyna była kiedyś jego pacjentką w tym właśnie ośrodku. Co więcej, choruje ona na indygopatię, czyli chorobę przy której ludzkie kości krystalizują się na niebiesko. Jedynym zadaniem naszej dwójki staje się teraz wydostanie z ośrodka postawionego nad kopalnią, co ma umożliwić im tajemniczy kontakt, którego Kai nie pamięta. Czy uda im się uciec z laboratorium na wyspie? Czy osoba, która ma im to umożliwić istnieje naprawdę? Czym jest indygopatia i skąd się bierze? Dlaczego dorośli główni bohaterowie w mangach wyglądają jak nastolatki, podczas gdy antagoniści i bohaterowie poboczni wyglądają na swój wiek?

I have a girlfriend and she is so blue”

Bohaterowie mangi bardzo przypadli mi do gustu mimo wyglądu nastolatków, chociaż nie ukrywam, iż nie lubię zabiegu w stylu „straciłem pamięć, więc inny bohater musi mi wyjaśnić wszystko, łącznie z działaniem świata, sytuacją geopolityczną i obecnym kursem Yena japońskiego”. Rozumiem taki zabieg, ale osobiście wolę po prostu wprowadzenie do świata, nawet jeśli miałoby zająć kilka stron więcej. Kai, czyli nasz główny bohater, ma wątpliwości co do swojej osoby. Zastanawia się jakim cudem mógł pracować w placówce przeprowadzającej badania na ludziach w celu pozyskania surowca do produkcji energii. Jednocześnie walczy z amnezją, łapiąc się na tym, że bezwiednie używa zapomnianej wiedzy medycznej do ratowania partnerki. Jeśli chodzi o dziewczynę, to nie wiem, czy zdradzać cokolwiek, bo nawet jej imię pojawia się dopiero pod koniec pierwszej ćwiartki mangi. Mogę jednak napisać, że postacie są bardzo wiarygodne i mimo że popełniają błędy, to nie zachowują się jak para debili, którzy przed mordercą uciekają do zamkniętej z zewnątrz piwnicy 😉

I have a blue house with a blue window

 Mangę wydało wydawnictwo Waneko, które zdecydowało się dwutomową historię zmieścić w jednym tomiku. Manga posiada kolorową obwolutę, która w połączeniu z właściwą okładką, tworzy jeden z fajniejszych motywów jaki widziałem w tym aspekcie. Na wstępie mamy też kolorową „rozkładówkę” z głównym bohaterem. Cena okładkowa całości, to 31,99zł, co w dobie kosmicznej inflacji i podwyżek cen papieru nie wydaje się szczególnie wiele za dwa tomy w jednym.

Mangę czyta się szybko i nawet nie ma potrzeby przerywać w połowie, mimo że „oryginalny” drugi tom jest bardzo dobrze zaznaczony. Historia wciąga mimo klisz, a rozwiązanie jest jak najbardziej satysfakcjonujące. Manga w ciekawy sposób porusza też tematy tolerancji osób chorych (bardzo na czasie), a przede wszystkim wyzyskiwania ludzi dla zysku (zawsze na czasie) oraz poświęcania jednostki dla dobra wielu. Nie robi tego nachalnie i daje do myślenia, co jest dla mnie dodatkowym plusem.

I’m blue daba dee da ba di”

Mangę polecam wszystkim szukającym odskoczni od tytułów superhero, czy „jak pierdnąłem i znalazłem się świecie fantasy”. Nie jest to może arcydzieło, ale na pewno nie będziecie żałować, a bohaterowie z pewnością zostaną w waszej pamięci na dłużej. No, chyba, że ktoś wam wymaże pamięć i obudzicie się na stole operacyjnym.

P.S. Ponieważ zakup się udał, żonka nie skończyła z podbitym okiem (ang. blue eye), hłe, hłe

Ocena: 4+/6

Raven

*tytuły akapitów są cytatami z piosenki „Blue” zespołu Eifel 65. Nie ma on nic wspólnego z mangą, nawet nie należy do moich ulubionych, po prostu jakoś tak pasowało ;).

 

Reklama

Jedna myśl na temat “Blue Phobia – Eri Tsuruyoshi

  1. Mangi to nie do końca moja bajka, ale kupię siostrzenicy na urodziny. Ona się nimi wręcz zaczytuje. 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s