Opublikowany w Irrompible

Szkoła niemieckich narzeczonych – Aimie K. Runyan


szkola-niemieckich-narzeczonychPo książki podejmujące tematykę II wojny światowej sięgam dość rzadko. Boję się, że będą zbyt mocne, smutne i przygnębiające. Zazwyczaj jednak okazuje się, że jest wprost przeciwnie. Owszem, wojna kładzie swój cień na życie bohaterów, ale oni sami są zaś postaciami wartymi poznania, osobami ciepłymi, odważnymi i prawdziwymi. Dokładnie takie bohaterki można znaleźć w „Szkole niemieckich narzeczonych”. Czym jeszcze wyróżnia się powieść Aimie K. Runyan?

Hanna, Klara i Tilde — tym trzem młodym dziewczynom przyszło żyć podczas II wojny światowej. Choć Klara pochodzi z zamożnej niemieckiej rodziny, a Hanna zostaje wysłana do Berlina pod opiekę równie bogatego wujostwa, w tych ciężkich czasach żyje im się niewiele lżej co Tilde — z pochodzenia pół-Żydówce. „Szkoła niemieckich dziewczyn” opisuje losy tej trójki młodych kobiet, ich walkę o przyszłość, miłość i przetrwanie. Jak potoczą się ich losy? Czy będą bezpieczne i szczęśliwe?

Zanim przejdę do wachlarzu zalet jakie posiada ta powieść, muszę wyrzucić z siebie moje rozgoryczenie jeżeli chodzi o jej tytuł i opis. Brzmią one dobrze i zachęcająco, jednak mają niewiele wspólnego z właściwą treścią powieści. Wątek tytułowej szkoły rozpoczyna się grubo za połową objętości książki i w świetle pozostałych wydarzeń nie jest specjalnie istotny, jak i nie trwa zbyt długo. Zupełnie nie rozumiem dlaczego położono na niego taki nacisk i zdecydowano się na taki, a nie inny tytuł książki. W moim przypadku zaburzyło to nieco odbiór powieści. Zamiast skupić się na tym co tu i teraz i cieszyć się lekturą, cały czas miałam z tyłu głowy myśl: „no dobrze, ale co z tą szkołą?”.

Co prawda sięgam po książki, których głównymi bohaterkami są kobiety czy też młode dziewczyny, jednak często obawiam się czy się polubimy i czy najzwyczajniej w świecie nie zaczną nie denerwować swoim zachowaniem. Czytając „Szkołę niemieckich narzeczonych” już od pierwszych stron wiedziałam, że nie mam się czym martwić. W przeciwieństwie do powieści, których akcja dzieje się współcześnie, bohaterki tej książki o II wojnie światowej, jak i wielu innych, są dojrzałe, rozsądne i budzące sympatię. Niezłym pomysłem było wykreowanie postaci pochodzących z tak różnych środowisk. Dzięki temu można było zrozumieć destrukcyjny wpływ wojny nie tylko na osoby pochodzenia Żydowskiego, ale i na osoby takie jak Hanna czy Klara, pozornie znajdujące się w dużo lepszej sytuacji.

Jak wcześniej wspomniałam, wątek tytułowej szkoły to tylko jeden z elementów fabuły, a nie jej filar. A co w takim razie nim jest? W zasadzie nic konkretnego. „Szkoła niemieckich narzeczonych” to powieść obyczajowa z elementami romansu, której akcja rozgrywa się w czasach wojny. Dlatego też brak więc w niej wyraźnych punktów kulminacyjnych. Dla niektórych osób taka monotonność fabuły może być wadą — dla mnie z reguły jest. Sięgając po powieści obyczajowe często mam wrażenie, że są o niczym. W tym przypadku sytuacja wygląda inaczej. Okres wojny to bardzo wyjątkowy czas i nie uważam, by było konieczne budowanie bardziej skomplikowanej fabuły. Myślę więc, że „Szkoła niemieckich narzeczonych” powinna przypaść do gustu również osobom, które na codzień nie sięgają po książki obyczajowe.

Aimie K. Runyan świetnie udało się oddać klimat lat wojennych. Szeroko opisywała stroje i biżuterię, jaką nosiła Hanna i Klara, luksusowe wnętrza, potrawy jakie podawano na wystawnych przyjęciach, a także sposób zachowania jakiego wymagano od młodych niemieckich dziewcząt. Nie mniej uwagi poświęciła skromnemu, uczciwemu życiu Tilde. Przybliżyła szczegóły jej pracy w sklepie z tkaninami, jak i opisywała inne zawody, jakimi trudnili się ludzie z jej otoczenia. Nie zapomniała także o elementach ściśle związanych z wojną — o niemieckich żołnierzach patrolujących ulice czy o ubranych w nieskazitelnie czyste i wyprasowane mundury oficerach, obecnych na każdym większym przyjęciu. Pomimo dość sporej ilości opisów, książkę czytało się szybko, z pełnym zaciekawieniem. Autorce udało się odtworzyć klimat okresu wojny bez zanudzania czytelnika historycznie ważnymi nazwiskami, datami czy też pojęciami. W „Szkole niemieckich narzeczonych” wojna stanowiła tło wydarzeń, było jej dokładnie tyle, ile potrzeba, co uważam za jej kolejną zaletę.

Dotychczas nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Aimie K. Runyan i teraz wiem, że był to błąd, szczególnie, że jak się dowiedziałam, każda z jej powieści podejmuje tematykę II wojny światowej i jest napisana w podobnym stylu co „Szkoła niemieckich narzeczonych”. Jeżeli ktoś lubuje się w powieściach z motywem wojny w tle, myślę, że śmiało może dopisać tę pozycję do swojej listy.

Ocena: 4,5/6

Patrycja „Irrompible” Ratajczak

Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu INSIGNIS

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s