B. A. Paris to autorka doskonale znana nie tylko fanom thrillerów. Chyba każdy kojarzy bądź nawet widział na księgarnianej półce jej bestsellerowe (a zarazem debiutanckie!) „Za zamkniętymi drzwiami”. To właśnie ta powieść Paris zapoczątkowała jej karierę, która cały czas prężnie się rozwija. Autorka regularnie wydaje nowe powieści, ale czy są tak udane jak jej debiut? Przyszła pora, aby to sprawdzić.
Życie Amelie nigdy nie było usłane różami. W młodym wieku straciła ojca i szybko była zdana tylko na siebie. W pewnym momencie wydaje jej się, że los zaczął się do niej uśmiechać. Zdobywa dobrą pracę, poznaje nowych znajomych, a także wychodzi za bogacza Neda Hawthorpe’a. Nie wszystko jest jednak tak piękne jak się wydaje. Pakt, który zawarła Nedem w dniu ich ślubu zaczyna wymykać się spod kontroli. Niedługo potem kobieta budzi się w ciemnym pomieszczeniu i okazuje się, że została porwana. Kim jest sprawca? Dlaczego Amelie mimo wszystko czuje się czuje się w zamknięciu lepiej niż we własnym domu u boku męża?
Bardzo chętnie sięgam po książki Paris. Wiem, że dostarczą mi sporej dawki emocji i przeczytam je w błyskawicznym tempie. Dokładnie tak było i tym razem. Jeżeli ktoś liczy na rozbudowane opisy, wielowarstwową fabułę i na bohaterów o złożonych charakterach, pomylił adresy. Już od „Za zamkniętymi drzwiami” autorka skupia się na stworzeniu kilku postaci oraz jednego wiodącego wątku. Tak jest i w przypadku tej powieści. Jeśli ktoś ma nadzieję poczuć emocje podobne do tych, które towarzyszyły mu przy lekturze debiutanckiej powieści Paris, nie będzie zawiedziony. Również „Uwięzioną” czyta się bardzo szybko, a akcja od pierwszej strony utrzymuje równe, żwawe tempo. Zakończenie nie jest jednak aż tak zaskakujące i wbijające w fotel, jak w przypadku innych powieści autorki. Ku mojemu zaskoczeniu udało mi się przewidzieć pewną jego cześć, co raczej rzadko mi się zdarza. Myślę, że ta książka Paris jest dobra, ale ma w swoim dorobku lepsze.
W „Uwięzionej” najbardziej przeszkadzała mi… fabuła. Owszem, książka jest interesująca i czytałam ją z zaciekawieniem, jednak wolałabym, żeby opowiadała nieco bardziej realną historię. Zamiast tego sporo wydarzeń jest bardzo mocno naciąganych. Jest w niej zbyt dużo zbiegów okoliczności. Taka historia nie miałaby prawa mieć miejsce w prawdziwym świecie. Nie dość, że raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie poszedł by na układ, który Amelie zawarła z Nedem (a jeśli już, to nie podjąłby decyzji tak nagle, bez większego zastanowienia), sam cel porwania jest do samego końca dość niezrozumiały, to jeszcze wszystkie wydarzenia dziwnym trafem kręcą się wokół samej Amelie i jej koleżanek, Neda i jego współpracowników oraz fundacji. Brak tutaj pewnej świeżości, wprowadzenia nowych bohaterów, czegoś, co uczyniłoby tę historię nieco bardziej realną i prawdopodobną.
„Uwięziona” to piąta książka Paris, po którą sięgnęłam i z pewnością nie ostatnia. Mimo drobnych mankamentów (które na dobrą sprawę komuś innemu wcale nie muszą przeszkadzać, a nawet mogą być zaletą!), nie widzę w tej powieści zbyt wielu wad. Na kilka godzin porwała mnie do swojego świata i choć nie był on w moim odczuciu idealny, dobrze się w nim czułam. Nie nazwałabym „Uwięzionej” moją ulubioną powieścią B. A. Paris, ale mimo to nie żałuję lektury. Mam jednak nadzieję, że nie przyjdzie mi długo czekać na jej kolejną książkę oraz że przedstawiona w niej historia nieco bardziej przypadnie mi do gustu.
Ocena: 4/6
Patrycja „Irrompible” Ratajczak
Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu ALBATROS