Andrzej Pilipiuk to jeden z czołowych autorów polskiej fantastyki. Piszę to z lekką ironią, ponieważ choć nie zgadzam się z wieloma jego poglądami, potrafię oddzielić dzieło od jego twórcy i naprawdę cenię światy, które kreuje.
Zbiór opowiadań „Czasy, które nadejdą” przedstawia perypetie dobrze znanych postaci, takich jak doktor Paweł Skórzewski, Robert Storm, a nawet epizodycznie młody Wędrowycz.
Najbardziej urzekło mnie opowiadanie „Remedium”, ukazujące początki kariery Skórzewskiego w Rosji u schyłku XIX wieku. Pilipiuk bardzo realistycznie opisuje proces badań i leczenia syfilisu w carskim szpitalu. Opowiadanie oferuje również przegląd ówczesnych poglądów medycznych i podejścia do rozwoju medycyny. Czy te realia bardzo odbiegają od dzisiejszych? Zachęcam do sprawdzenia.
„Klementynka” to urocze nawiązanie do historii Czerwonego Kapturka, podane jako klisza. Zabawne opowiadanie osadzone w czasach PRL-u, choć moim zdaniem skierowane głównie do młodszego odbiorcy.
„Siódma armata” to najsłabsze opowiadanie w zbiorze, dotyczące poszukiwania zaginionej armaty z czasów szwedzkiego potopu. Słuchałam go w samochodzie i prawie usnęłam za kierownicą, co niestety bardzo obniża moją ocenę całego zbioru.
„Profesor śmierć” przenosi nas na front pierwszej wojny światowej, ukazując brutalny świat wyścigu zbrojeń. To mroczna opowieść, w której doktor Skórzewski jako medyk spotyka twórcę gazów bojowych. Poruszane są tu także możliwości podróży w czasie. Bardzo dobre i wciągające opowiadanie.
„Czasy, które nadejdą” to historia młodej dziewczyny, która została genetycznie zmodyfikowana, by przypominać bardziej seksowne zwierzątko niż człowieka. Przybywa z przyszłości, szukając ratunku, by zmienić bieg historii. To opowiadanie bardzo mi się podobało, pomimo światopoglądowych wstawek. Nie rozumiem hejtu – postacie mogą mieć różne poglądy, co nie odbiera sensu całej opowieści. Wręcz przeciwnie, oburzenie pokazuje, że jako społeczeństwo często popadamy w skrajności i zamykamy się w swoich bańkach.
Całość oceniam na mocne 4, czyli polecam 🙂
Ocena: 4+/6
Mary
Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu FABRYKA SŁÓW