Opublikowany w Konkursy i wyniki

Ostatni konkurs (dwunasty) w 2011 roku :P


Do wygrania pierwsza część serii JUTRO! 🙂

Z powodu świątecznego obżarstwa, żadnej z nas nie chciało się pisać recenzji. A żeby nie było nudno, postanowiłyśmy zorganizować na blogu drugi konkurs grudniowy 😉

Zadanie bardzo proste.

Jaki nieciekawy/niechciany/powtórny/okropny prezent gwiazdkowy otrzymaliście w tym roku (albo którejś przeszłej gwiazdki)?

Osoba, nad którą najbardziej się zlitujemy, otrzyma książkę JUTRO – Johna Marsdena 😀

Odpowiedzi w stylu: „nic”, „psią kupę” lub „rzeżączkę” nie będą brane pod uwagę 😛

REGULAMIN:

1. Jedna osoba jeden komentarz

2. Komentarz podpiszcie swoim imieniem

3. Jak zabraknie imienia, komentarz nie będzie brany pod uwagę!

4. Konkurs trwa od dziś: 26.12.2011 do 29.12.2011  (do północy)

5. Wyniki podamy 30.12.2011 roku

6. Jeśli tej gwiazdki nie było żadnego niechcianego prezentu, to może być zeszłoroczny, a nawet sprzed kilku lat 😉

POWODZENIA!

27 myśli na temat “Ostatni konkurs (dwunasty) w 2011 roku :P

  1. Czekolada!
    Już tłumaczę, bo pewnie niejedna osoba dziwi się, co też może być takiego złego w czekoladzie.

    Otóż mój syn, którego ten prezent dotyczy, jest uczulony na kakao. Od miesięcy uprzedzałam wszystkich, jednych oficjalnie, innych „między wierszami”, żeby pod żadnym pozorem nie obdarowywali go czekoladowymi słodyczami. I jaki efekt osiągnęłam? Nazbierał się cały „worek” czekolad i czekoladek! 😦
    I pojawiły się dwa problemy. Pierwszy: jak zgrabnie i bezboleśnie odebrać synowi te słodkości, nie wpędzając go w histerię. I drugi: jak nie ulec pokusie i nie pochłonąć ich osobiście!

    Z pierwszym jakoś się uporałam (aż dziwne, że tak dobrze mi poszło, bo mój syn to urodzony łasuch – po mamusi!), ale drugi… no cóż… nie mam zbyt wiele silnej woli, za to biodra coraz szersze. Reszty można się łatwo domyślić, prawda?

    Tym słodkim, choć jednocześnie tragicznym (szczególnie dla mojej wagi), akcentem – kończę (także czekoladę) – i liczę na odrobinę współczucia.

    Pozdrawiam,
    Urszula

  2. Moj najgorszy prezent to UWAGA UWAGA : bita śmietana 🙂 oooo tak, a dostałam ją gdy jeszcze chodziłam do gimnazjum. Jak wiadomo każda klasa organizuje sobie wigilię klasową, tak też i było z moją. Jednak zamiast dawania sobie prezentów 6 grudnia, my dawaliśmy sobie w dzień wigilii. Pamiętam, że byłam wtedy bardzo podekscytowana i pełna nadziei ze dostanę cos fajnego. Gdy dostałam swój prezent do ręki, szybko go rozpakowałam i nagle szok. Patrzę a to bita śmietana w sprayu. Nie tylko ja byłam w szoku, nigdy nie zapomnę min moich koleżanek. Z litości dały mi po jednym cukierku. Dodam jeszcze iż na spożycie bitej śmietany miałam miesiąc, ponieważ kończyła się data ważności 😦

    Anita

  3. Eh, mnie ktoś w te święta nie kochał. No cóż, pod choinką zamiast książki fantasy, znalazła się książka o… Justinie Bieberze. Bolesny cios poniżej pasa ;<

    Aleksandra.

  4. Ja dostałam kiedyś(w wieku 20 lat) od mojego już byłego chłopaka maskotkę – dużą, okropną żółtą kaczkę, która po naciśnięciu guzika wibruje i kwacze w rytm jakiejś melodii. Po prostu super.

    Patrycja

  5. Ja na gwiazdkę dostałam krem…przeciwzmarszczkowy… nie wiem dlaczemu skoro mam 22 lata i ani jednej zmarszczki ?! pewnie pomyłka, oby 😀

    Agnieszka

  6. Najgorszy prezent jaki w życiu dostałam, a właściwie dostaję prawie co roku, to perfumy! Mam już całą kolekcję, bo ich nie używam, a tak właściwie, to połowa ich mi się nie podoba. Zwykle mówię grzeczne „dziękuję”, ale nie mam wielce zadowolonej miny. Pomiędzy świętami informuję zawsze i wszędzie wszystkich, że nie lubię perfum i innych kosmetyków, lecz niestety – moje próby idą zawsze na marne. Co roku ktoś mnie obdarowuje kolejną buteleczką, która ląduje w szufladzie, która w tym roku już się nie domyka. Aż się boję, co będzie w następnym.

    1. Zapomniałam o imieniu! O ja głupia!
      No nic, wklejam jeszcze raz:

      Najgorszy prezent jaki w życiu dostałam, a właściwie dostaję prawie co roku, to perfumy! Mam już całą kolekcję, bo ich nie używam, a tak właściwie, to połowa ich mi się nie podoba. Zwykle mówię grzeczne „dziękuję”, ale nie mam wielce zadowolonej miny. Pomiędzy świętami informuję zawsze i wszędzie wszystkich, że nie lubię perfum i innych kosmetyków, lecz niestety – moje próby idą zawsze na marne. Co roku ktoś mnie obdarowuje kolejną buteleczką, która ląduje w szufladzie, która w tym roku już się nie domyka. Aż się boję, co będzie w następnym.

      Klaudia

  7. Eh, jak nietrudno się domyśleć – najbardziej nieadekwatny prezent dostałam od znajomych kilka lat temu. Jeszcze za czasów gimnazjum.
    Uznali, że zabawne będzie dać mi pluszaka – pociętego na kawałki misia – bez oka, nosa, jednej łapki i z wiszącą drugą, z dziurami, wiszącymi płatami pluszu z których wysypywały się kuleczki i wata. Do tej pory nie wiem co to miało oznaczać i dlaczego akurat w ten sposób :)) Miś był uroczy przed spotkaniem z nożyczkami i ślepą furią oprawcy – biały, niewielki,jednak doprowadzenie go do ładu stało się misją niemożliwą i szkoda, że znajoma potraktowała go tak brutalnie.

    Magda

  8. Ja dostałam piękne perfumy. Waniliowe, tak słodkie i mdłe, że prawie od nich zemdlałam. Musiałam cały wieczór mówić jak to mi się bardzo podobają i siedzieć przy stole, w cieple, gdzie ten zapach roznosił się po całym pokoju.

  9. Jeśli chodzi o tegoroczna Gwiazdkę, to niestety nie mam się czym pochwalić, skoro prezentów nie miałam (no chyba, że liczyć fakt, że na początku grudnia sama sobie książkę sprezentowałam, ale to bym podpisała pod Mikołajki, ale… jeśli chodzi o zeszłoroczną Gwiazdkę to mogę się pochwalić bardzo, ale to bardzo nietrafnym prezentem, bowiem od jednej z ciotek otrzymałam skarpetki w psiaki w dodatku koloru bliżej mi nieznanego, a do kompletu gatki ze zwierzęcymi wzorkami i małymi uszami doszytymi z kawałku materiału – gdzie przyznaję z góry na dziecko jak najbardziej nie wyglądam, więc sama nie wiem skąd ten pomysł – tym bardziej, że nie trzymam się dzieciństwa, ani nic z tych rzeczy.

    Żaneta.
    PS. O konkursie informuję również u siebie na podstronie.
    Pozdrawiam serdecznie.

  10. Książkę mam, ale dodaję u siebie info o tym konkursie 🙂
    Warto powalczyć ! Czytam teraz czwartą część tej serii i nadal mi się nie znudziła 🙂

  11. Kiedyś nie lubiłam i nie chciałam się malować, bo nie było mi to potrzebne, a na gwiazdkę dostałam zestaw do make-up’u. To było takie poniżające. ;d

  12. Niby to nic ale dostałam czerwony jak wóz strażacki, skórzany portfel, nie najpiękniejszego kształtu i jeszcze gorszego, bo wielkiego, rozmiaru. Wiem, że są gorsze prezenty ale z grzeczności ja będę musiała ten portfel cały czas mieć przy sobie i pokazywać go w każdym sklepie… Czarno to widzę.

  13. Jakieś 2 lata temu, znalazłam pod choinką sporego ludzika, wykonanego z balonika wypełnionego mąką, z namalowaną twarzą. Jego przeznaczeniem było zgniatanie. Tak się z bratem przyłożyliśmy do tej zabawy, że ludzik wybuchnął na wersalce babci a mąka wyleciała w powietrze i osiadła na powierzchni kilku metrów kwadratowych odkurzonego przed świętami dywanu. Chyba nie muszę przedstawiać zalet tego jakże wymyślnego prezentu…

    Kamila

  14. Taa to i ja się „pochwalę” 😀
    Jakieś dwa lata temu na święta przyszła do nas paczka od jakiejś daaaalekiej ciotki, której w życiu na oczy nie widziałam.
    A w paczce co? Śpioszki! Tylko, że u nas małego dziecka nie było, a i nie zapowiadało się na młodsze rodzeństwo 🙂 Do paczki dołączona kartka z życzeniami i dopiskiem „Przesyłam Wam prezencik dla Ewusi.” No ładnie- śpioszki dla mnie! Jak się później okazało cioteczka nie wiedziała o moim istnieniu, dopóki na stypie z okazji imienin usłyszała coś o córeczce Gosi (Gosia to moja mama). Zapewne myślała, że w rodzinie jest nowy dzidziuś : /

    Ewa :]

  15. Z takich „uroczych” prezentów to kilka lat temu (mając lat 20) dostałam żółciutką bluzeczkę z dwoma wyskakującymi z wody delfinkami, która była słodziutka i piękniutka, i… dwa rozmiary za mała.
    Dla podkreślenia bezsensowności tego prezentu dodam, że nie w ogóle nie chodzę w bluzkach – wyłącznie w T-Shirtach i to męskich. Nie wyznaję również innych kolorów niż czarny, khaki, brązowy i szary, ale ciotka od lat próbuje zrobić ze mnie słodką dziewczynkę, co nijak jej nie wychodzi. Nie zmienia to faktu, że wciąż się nie poddaje, a ja cierpię z powodu beznadziejnych prezentów, które wrzucam na dno szafy, oddaję lub zwyczajnie wyrzucam. I po co tak marnować pieniądze?

    Kasia (Wiedźma)

  16. To ja pobije wszystko. Dostałam w tym roku od Babci komplet garnków z tekstem: „Masz na przyszłe pożycie”. Mam obecnie 23 lata, ani narzeczonego ani męża ani zapatrywań na jakikolwiek ślub dlatego zapytałam: „Na jakie przyszłe pożycie skoro nic się nie szykuje.” Na to babcia: „no ale jak będzie to już będziesz miała”. Na co ja: Czyli mi nie wolno ich teraz używać tak? (nie żebym miała jak i gdzie- mieszkam w klitce studenckiej w innym mieście niż babcia). Babcia: „no raczej nie bo zepsujesz i na przyszłość nie będziesz miała”. Tak więc wielki karton sprezentowanych mi garnków stoi u babci i będzie obrastał kurzem bo mimo, że są podobno moje, to ani nie mam jak ich używać, ani mi nawet nie wolno. Super nie? A mogła mi kupić książkę…. Jarka

  17. Pff! Raz zaliczyłem hat-tricka. Dostałem dodatek do gry, której nie posiadałem (a bez której rzeczony dodatek rzecz jasna nie chodzi), wodę kolońską, na którą okazałem się uczulony, oraz książkę, którą już miałem. Na domiar złego wszyscy gromko stwierdzili, żę książek to już mi nikt kupować nie będzie, bo za dużo prawdopodobieństwo zdublowania. Gooo Santa ^_^

  18. Od mojego ex-narzeczonego, za sprawa jego wielebnej mamusi dostalam dwa lata temu wisiorek z firmy Avon – mimo iz gamon wiedzial, ze nienawidze tejze marki we wszelkich mozliwych postaciach. Co wiecej, zapytany czemu podarowal mi taki szajs, odparl, ze mamusia to dla mnie zaplanowala, no wiec dostalam rzemyk przeplatajacy sie z jakims aluminiowym lancuszkiem, a na tym plastykowe paciorki, udajace turkusy, krysztaly i inne duperele. Nie bede nadmieniac, iz takie g. kosztuje ok. 40 PLN, czyli za te kase mozna juz dostac jakies przyzwoite srebro… Wisiorek doslownie rozlecial sie po pierwszym (ach, ten blagalny wzrok darczyncy…) zalozeniu. Zawieszki zamocowane na owych paciorkach odpadaly albo prostowaly sie.
    Pozdrawiam tych panstwa, majac nadzieje, ze z biegiem czasu jakims cudem poprawil im sie gust…

    Anita

  19. W tym roku dostałam perfumy. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że, za przeproszeniem, już nimi rzygam (wybaczcie, ale naprawdę mam już ich dość). Cały czas, na jakieś święta dostaję je od kogoś i oczywiście każdy myśli, że jest to megatrafiony prezent… -,-
    Paulina

  20. Zacznę od tego, że mój mąż nienawidzi się golić. Szczerze i z całego serca. Od kiedy pamiętam chodzi z brodą i tylko ją przycina maszynką żeby nie wyglądać jak Rumcajs. Dodam, że jesteśmy parą od 20 lat. Co zrobiła moja rodzona Mama? Dała Mu … wodę po goleniu. Dramat! A ja? Ja w ubiegłym roku dostałam od teściowej czapkę. Dodam, że ostatni raz nosiłam czapkę chyba w przedszkolu bo nakrywanie głowy budzi mój sprzeciw od kiedy pamiętam.
    A i dodam, że nienawidzę jak moje dzieci otrzymują misie wielkości małego fiata. Po miesiącu po prostu wyrzucam i już
    Gosia

  21. W tym roku napisałam list do świętego mikołaja z propozycjami książek jakie chciałabym ujrzeć pod choinką żeby znowu nie mieć „niespodzianki” i co dostałam?! Znowu ciuch. Moją mamę coś złapało przed świętami i w drodze do empika zaszła do sklepu z ciuchami i do empika już nie dojechała… Mam sweter. Kolorowy, rozcinany. Taki w którym gustowałam 5 lat temu. Ma rozcięcie poniżej piersi… I głupio mi powiedzieć by go zwróciła, a założyć trochę wstyd…

    1. Zapomniałam imienia!

      W tym roku napisałam list do świętego mikołaja z propozycjami książek jakie chciałabym ujrzeć pod choinką żeby znowu nie mieć „niespodzianki” i co dostałam?! Znowu ciuch. Moją mamę coś złapało przed świętami i w drodze do empika zaszła do sklepu z ciuchami i do empika już nie dojechała… Mam sweter. Kolorowy, rozcinany. Taki w którym gustowałam 5 lat temu. Ma rozcięcie poniżej piersi… I głupio mi powiedzieć by go zwróciła, a założyć trochę wstyd…
      Marta

  22. W poprzednie święta od mojego kuzyna Mateusza (z którym często się droczę i sobie dokuczamy, jak rodzeństwo) dostałam ramkę z (uwaga, uwaga!) JEGO zdjęciem! Byłam zdziwiona i bardzo zła. Zamiast jakiegoś fajnego prezentu dostałam JEGO zdjęcie? Po co mi JEGO zdjęcie?! Zbulwersowana zapytałam go, czy sobie ze mnie jaj nie robi. Odpowiedział tylko, że nie, że prezent był niezwykle przemyślany i długo planowany. Powiedział, że będę miała rzecz, na której będę mogła się wyżywać, jak stanie się coś niemiłego. Zaczęłam się śmiać. Niby fajnie to przemyślał, ciekawy pomysł, no ale i tak wolałabym dostać coś bardziej pożytecznego… A najlepiej po prostu gdybym oprócz tego prezentu, dostała jeszcze jeden;)
    Kaja

  23. Immora ciesz się że nie z innym imieniem.
    Ja zawsze powtarzam ,że chce dostać czekoladę i tyle i nigdy nikt mnie nie słucha ;( chyba boją się ,że utyję ;( W tym roku jak zawsze dostałam kasę i sama kupię sobie czekoladę i książkę do kompletu bo tego też nikt nie chce mi dać.

    Marta

  24. Hihi, nie w tym roku, ale rok temu dostałam puzzle! Przeciwniczka układania puzzli, właśnie je dostała. Do dzisiaj ich nie ułożyłam. I nie mam zamiaru tego zmienić. 😀
    PS: Wstyd się przyznać, ale ja jem cały czas, bo słodkiego mam tyle, że głowa mała! 😀
    PSS: I paczkę odebrałam 24, bardzo dziękuję! 🙂

    Klaudia

  25. Uwaga uwaga… Dostałam od cioci… ramkę z własnym imieniem. Czad! Postawię sobie ją w pokoju, żebym pamiętała jak się nazywam. Z kolei my kuzynowi daliśmy grę na komputer. Gdzie tu sprawiedliwość? 😦

    Kasia.

Dodaj komentarz