Już niedługo nasze ukochane święto, czyli Halloween! 😀 Tak wiemy, że to komercja prostu z USA, a wielu człeków krzyczy, że to święto pogańskie, więc powinno być zabronione, jednak my – Martycja i Violet dobrze wiemy, iż Halloween pochodzi od celtyckiego święta Samhain, więc nas te krzyki mądrali śmieszą 😛
Postanowiłyśmy wykorzystać komercję na naszą korzyć i przygotować ten o to konkurs 🙂
Zadanie:
Napiszcie w komentarzu w maks 15 zdaniach, jaka była najstraszniejsza książka/postać z książki/scena z książki/okładka książki, z jaką się spotkaliście. Decyzja należy do was, a wybór zwycięzcy będzie bardzo subiektywny 😛
Nagroda:
„Jutro 4. Przyjaciele Mroku” – John Marsden
Czas trwania konkursu:
30.10.2013 – 6.11.2013 (godzina 24)
Regulamin:
1. Pod każdą wypowiedzią, trzeba wpisać swoje imię i miejscowość, w której mieszkacie.
2. Odpowiedzi nie powinny przekraczać 15 zdań.
3. Wypowiedzi umieszczajcie pod zadaniem
4. Osoba, która wygra i nie zgłosi się po nagrodę w przeciągu 7 dni, straci książkę na rzecz kolejnego konkursu
5. Jedna osoba może tylko raz wziąć udział w konkursie
Martycja & Violet
Przepraszam ale co z tym konkursem? Został unieważniony?
Nie, no co ty 😉 Tylko ty wzięłaś udział, więc nie musimy robić żadnego losowania 😀 Podaj tylko adres na maila, to wyślemy ci książkę 🙂
Hahahahaha, to się nazywa rozwalić konkurencję, hahahahhaa. Śmiać mi się chce z tej sytuacji strasznie 😛 Zaraz podeślę. 🙂
Po głębinach Internetów dryfując ciekawy wątek spostrzegłam i swym smukłym palcem w niego kliknęłam. Wówczas niezwykłą niezwykłość ujrzałam. Na księżycu – kanciastym lekko, a że marudą mnie nie zwą to się nie przejęłam – dwie głębiny w kolorze mchu ujrzałam, poniżej górę – równie co tarcza tegoż ciała niebieskiego – srebrzystą, sięgnąwszy wzrokiem jeszcze niżej ukazały się szkarłatem lśniące dwa wzgórki niewysokie. Oczęta me na zielonych basenach zatrzymawszy się, bezwiednie szerzej się rozwarły, usta rozchyliły, a oddech przyśpieszył, krew ma szaleńczo zawrzała, by się nagle zatrzymać niczym zmrożona, kończyny mrawe znieruchomiały, a serce jak kuleczki w totolotku poczęło o żebra tłuc. W takim stanie kilkanaście sekund ostałam, by po chwili do normalności powrócić i imię Stwórcy bez tchu wykrzyczeć widokiem porażona, przerażona i zachwycona. Osoby pewne aczci by mnie ujrzały, dziwną naraz by mnie ozwały, abociem jak to tak zachwyt z strachem mieszać w sobie? Objęłam widok całościowo i oblicze niezwykłe mnie się ukazało, z którego niezwykłość biła silniej niż latarnia za moim oknem świeci. Oblicze do panny należało, acz szkaradne, wbrew mym słowom, nie było. Owa waćpanna coś nieziemskiego w sobie posiadała, co mię do głębi przejęło i serce me tknęło lodowatym palcem (lecz nie tak jak mój smukłym), całe me jestestwo łańcuchem palącym zniewoliło i spojrzenie uwięziło. Jakem żyje pierwszy raz wiedźmem widziałam, i oby ostatni, moi picze, coby na mnie zaklęcia jakiego nie rzuciła i żywota nie zmarnowała! Ależ się zestrachałam!
Przybliżę, że chodzi mi o okładkę książki pani Gennifer Albin pt. „Przędza”, jednak tę pierwszą, która przedstawia wyżej opisaną dziewczynę. Mam nadzieję, że kojarzycie. 🙂
Anna Paczkowska,
06-400 Ciechanów