Opublikowany w MariDa

The paper dolls – Natalia Grzegrzółka


The paper dollsJuż dawno wyrosłam z książek, w których miejsce akcji to szkoła z internatem. Postanowiłam jednak niejako cofnąć się w czasie i powspominać, jak to było, kiedy czytało się młodzieżówki. Szczególnie, że ostatnio głośno jest o „The paper dolls” Natalii Grzegrzółki. To pierwszy tom cyklu, którego okładka średnio zachęca, w przeciwieństwie do wielu pozytywnych opinii. Postanowiłam wyrobić sobie własne zdanie.

Charmaine pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej, ale znacznie bardziej wolałaby być z nią niż mieszkać w internacie i chodzić do położonej blisko niego szkoły, do czego została niejako zmuszona. Dziewczyna pojawia się w szkole 3 dni po rozpoczęciu roku szkolnego i czuje się przytłoczona nakazami i zakazami w niej panującymi. Ma też świadomość, że w ciągu tych trzech dni, zdążyły porobić się już pewne grupki, przez co czuje się jeszcze mniej pewna siebie. Planuje wręcz złamać kilka zakazów, by zostać wyrzuconą. Sytuacja jednak ulega zmianie, gdy poznaje kilka osób, z którymi czuje się całkiem dobrze. A gdy poznaje Larue… Ten chłopak to dla głównej bohaterki chodząca zagadka. To puzzel, który zdaje się nigdzie nie pasować. Intryguje ją do tego stopnia, że dziewczyna zapomina o planowanej ucieczce. Ale czy warto igrać z ogniem?

„(…) Mulberry Heights założono w 1892 roku i początkowo była to katolicka szkoła dla chłopców”

To jedna z tych młodzieżówek, w których wątkiem wiodącym jest rodzące się uczucie/pożądanie. Coś, co dla mnie było męczące. Męczące, tym bardziej, że tuż obok było tak wiele możliwości! Niestety autorka uderzyła w płaszczyznę emocjonalną, co spodoba się pewnie tylko tym młodszym czytelnikom. Ja wiem, że to właśnie do nich adresowana jest książka, ale czytałam wiele młodzieżówek, przy których bawiłam się naprawdę świetnie. Ta niestety nie dołączy do tego grona. Jednak płaszczyzna emocjonalna obejmuje coś jeszcze. Co dokładnie?

Oprócz rodzącego się uczucia, mamy sporo skomplikowanych emocji, takich jak na przykład agresja czy zazdrość. Tak, to jedna z tych mroczniejszych książek. Pojawia się również znęcanie się psychiczne i fizyczne. Pojawia się coś jeszcze, ale nie chcę zdradzać wszystkiego. Warto jednak podkreślić, że nie jest to „słodkopierdząca” opowiastka. Jeśli więc ktoś planuje zakupić ją na prezent, warto się zastanowić, a najlepiej najpierw przeczytać samemu. Warto również omijać ją, jeśli ma się gorszy czas w życiu. Wątpię, by wniosła jakąkolwiek radość do życia codziennego.

Co jeszcze można powiedzieć o „The paper dolls”? Fabuła nie porywa. Mało tego, relacja głównych bohaterów jest tak toksyczna, że odechciewało mi się czytać, przez co robiłam wiele przerw i nie chciałam wracać do lektury. Gdyby ktoś mnie zapytał o jakieś ich plusy, ciężko by mi było coś wymyślić. Obydwoje irytowali i nie wiem, które bardziej! Nie, nie, nie. Dawka toksyczności wybiła skalę, sprawiając, że nie mam ochoty czytać kolejnego tomu. Koniec również nie zachęcił, a postępowanie głównego bohatera było potwornie samolubne i niewłaściwe.

Podsumowując te wszystkie kwestie, nie potrafię zrozumieć, skąd tak wysoka ocena. Najpewniej dzięki lawinie toksyczności, czyli czemuś, co nie powinno mieć miejsca. Ale mam też swoją teorię, która bazuje na zaistnieniu na platformie Wattpad. Młodziutka autorka zapewne to właśnie tam pozyskała fanów, którzy podążyli za nią. Tak, ta książka to debiut literacki. Aż boję się myśleć, jakie tematyki treści zamieszczała na platformie.

Choć książkę czyta się dobrze, treść bardzo mocno zniechęca mnie po sięgnięcie po kolejny tom. Mam serdecznie dość głównej bohaterki oraz jej toksycznego faceta. Życzę i szczęścia i tutaj niech nasze drogi się rozejdą. Do widzenia.

Ocena: 2/6

MariDa

Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu JAGUAR

Dodaj komentarz