Opublikowany w Martycja

Marina – Carlos Ruiz Zafon


marinaO autorze słyszałam nie raz kilka lat temu. Obecnie również natykam się na jego książki, jednak jakoś nigdy nie miałam ochoty zaopatrywać się w rozreklamowanego autora. Może to przekorność z mojej strony, a może ostrożność, niemniej jednak z ciekawości zakupiłam jeden z egzemplarzy Zafona kilka lat temu, po czym o nim zapomniałam. Ostatnio dopadło mnie chorubsko, więc przeszukałam moją starą biblioteczkę i wygrzebałam „Marinę”.

Fabuła

Barcelona, Wrzesień 1979 roku, piętnastoletni Óscar mieszka w internacie należącym do katolickiego gimnazjum. Pewnego wieczoru, postanawia pozwiedzać aleje, które słyną ze starych pałacyków i posiadłości. Gdy słyszy muzykę i widzi kota koło starego pałacyku, postanawia wejść do środka. Będąc w salonie, dostrzega stary, kieszonkowy zegarek na stole, więc bierze go do rąk. Wtem ktoś chwyta go za rękę, a chłopak wystraszony wyrywa się i ucieka. Dopiero będąc w internacie orientuje się, że włamał się do domu i ukradł zegarek.

Kilka dni później nabiera odwagi i postanawia oddać skradzioną rzecz. Niedaleko pałacyku poznaje piękną, szesnastoletnią dziewczynę, która widząc zegarek każe oddać go właścicielowi. Po wyjaśnieniu zajścia sprzed kilku dni oraz przeprosinach, Óscar poznaje Germana – właściciela zegarka, jego córkę Marinę, którą spotkał przed pałacem oraz ich kota Kafkę. Protagonista poznaje historię zapuszczonego, aczkolwiek urokliwego pałacyku i dowiaduje się, że German był niegdyś znanym malarzem. Starszy mężczyzna opowiada o swojej bogatej, arystokratycznej przeszłości, ukochanej żonie oraz młodziutkiej córce, która urodziła się, gdy German i jego żona byli już po czterdziestce.

Óscar, Marina i German zaprzyjaźniają się i zaczynają spędzać ze sobą sporo czasu. Dziewczyna postanawia pokazać swojemu nowego przyjacielowi pewną kobietę w czerni, która odwiedza bezimienny grób. Podczas śledzenia ów tajemniczej kobiety, natrafiają na zapuszczoną oranżerię, w której znajdują stary album ze zdjęciami ludzi o zdegenerowanych ciałach oraz manekiny, które wyglądają jak żywi ludzie. Od tamtego momentu dwójka nastolatków rozpoczyna najdziwniejszą, najsmutniejszą i najstraszniejszą przygodę w ich życiu.

Moim zdaniem

„Mariny” nie da się wrzucić do jednego worka z określonym gatunkiem. Książkę należy podzielić i wsadzić do trzech mniejszych woreczków z etykietkami gotyk, thriller i obyczajówka młodzieżowa, po czym wsadzić wszystko do kartonu o nazwie mieszanka. Na początku powieści mamy przeciętnego chłopaka, który nudzi się na zajęciach w szkole. Podczas jednej z samotnych wycieczek po tajemniczych uliczkach Barcelony poznaje dziewczynę z którą się zaprzyjaźnia i wraz z nią spędza popołudnia, weekendy, a święta wraz z ojcem dziewczyny, jakby wszyscy byli jedną rodziną. To daje nam obraz obyczajówki dla młodzieży, gdyż mamy pokazaną pierwszą młodzieńczą przyjaźń i miłość oraz wycieczki krajoznawcze i wspólne posiłki okraszone zabawnymi i interesującymi konwersacjami. Jednak gdy pewnego dnia, tytułowa bohaterka pokazuje Óscarowi tajemniczą kobietę w czerni, świat z obyczajowego i przeciętnego zamienia się w gotycki, bo oto pan Zafon przedstawia nam stare posiadłości, mroczne zakątki miasta, tajemnicze fotografie i dziwne manekiny. Bohaterowie zostają wrzuceni w sam środek tajemnicy Michala Kolevnika – protetyka, który żył kilkadziesiąt lat wcześniej. W trakcie odkrywania kolejnych elementów układanki spokojny gotyk zaczyna zamieniać się w thriller z wartką akcją i śmiercią czyhającą na każdym kroku. Dawno nie czytałam tak ciekawej mieszanki gatunkowej 🙂

Głównym wątkiem jest odkrywanie życia i sekretów Michala Kolevnika – znanego w latach 30tych i 40tych protetyka. Choć książka skupia się na wątku poznawania prawdy, to oprócz tego mamy również uczucie, jakie rodzi się pomiędzy Óscarem, Mariną i Germanem, i nie mam na myśli tylko miłości, bo oprócz tak trywialnego uczucia, mamy również przyjaźń, podziw, uznanie, wdzięczność i przywiązanie. Przez całą powieść śledzimy jak te wszystkie uczucia się rodzą, trwają, zmieniają się, kończą, czy też na nowo rodzą, co sprawia, że bohaterowie są nam bliżsi, zależy nam na nich i mamy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Jest również wątek nieśmiertelności (a wraz z nim walka o życie, zdrowie i przetrwanie), który prowadzi do tragicznych skutków, zmienia człowieka o sto osiemdziesiąt stopni, wpędza w szaleństwo i sprawia, że najbliżsi również cierpią. Śmierć jest również ważnym tematem historii. Dostajemy jej różne rodzaje i każda z nich ma swoją otoczkę tragizmu.

„Marina” przenosi czytelników w różne okresy czasowe. Zaczynamy od teraźniejszości, czyli 1995, kiedy to trzydziestoletni już Óscar wraca po piętnastu latach do Barcelony, aby pozwiedzać miejsca, w których bywał, jako nastoletni chłopak. Kiedy przypomina sobie historię z nastoletnich lat, czytelnicy zostają przeniesieni do roku 1979 i 1980. Fabuła podczas rozmów ze starszymi ludźmi, przenosi nas również do lat 30, 40 i 50tych, czyli taki angielski „past perfect” (jak nie wiecie, o co kaman, to zapraszam do gramatyki :P). Autor bardzo zgrabnie połączył wydarzenia przeszłe z zaprzeszłymi, dzięki czemu książkę czyta się lekko i łatwo. Pan Zafon ciekawie zobrazował ówczesną Barcelonę. Efekt tego taki, że czytając „Marinę” raz ma się uczucie, że mamy do czynienia z gotykiem, a innym razem z powieścią obyczajową o nastolatkach. Odnoszę wrażenie, że wprowadzając dwójkę młodych ludzi, autor miał pretekst, aby opowiedzieć intrygującą historię, którą mogliby przeczytać i dzieci i dorośli 😉

Książka jest mieszanką grozy, dramatu i romansu, a wszystko to tworzy niepowtarzalny klimat rodem z dziewiętnastowiecznych gotyków i horrorów. Czytając, nie miałam pojęcia, czego tak naprawdę się spodziewać, a historia zaskoczyła mnie, wzruszyła i sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać, dopóki nie dobrnęłam do ostatniej strony. Dawno żadna powieść nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia, jak „Marina”. W moim wirtualnym koszyku już znajdują się trzy kolejne powieści Carlosa Ruiza Zafona. Jestem naprawdę ciekawa, co też autor jeszcze potrafi i jaką historią mnie do siebie przekona 🙂

Ocena: 6/6

Martycja

Jedna myśl na temat “Marina – Carlos Ruiz Zafon

Dodaj komentarz