Opublikowany w MariDa

Polowanie – Jacek Paprocki


polowanie

Przygotowałem już listę i nie brakuje na niej żadnego nazwiska. Może ty również się na niej znalazłeś? Igrzyska czas rozpocząć. Czas biegnie… tik-tak, tik-tak. Nie uciekniesz Właśnie tak mogłaby brzmieć wiadomość od seryjnego mordercy, który sieje popłoch w nadmorskich miejscowościach. Oczywiście mowa tu o historii książkowej, a konkretnie o książce „Polowanie” Jacka Paprockiego.

Jest on – morderca – i jest inspektor koszalińskiej policji, czyli Wiktor Sawicki. Jednak jest jeszcze ktoś. Kto? Dziennikarz Witold Świst, który postanawia poznać tożsamość zabójcy szybciej niż inspektor Sawicki. Rywalizacja? Jak najbardziej. Niemal od początku wchodzą sobie w drogę i jeden nie chce odpuścić drugiemu. Czy wynikło z tego coś dobrego? Tego oczywiście nie powiem. Natomiast sama historia jest dość klasyczna. Sprawca morduje, natomiast policja stara się nad tym zapanować. Klasyka gatunku, prawda? Z początku wydają się ginąć zupełnie niezwiązane ze sobą osoby. Dopiero po jakimś czasie Sawicki dostrzega jakąś niewidzialną dla niego z początku nić, która łączy ze sobą wszystkie ofiary. Dostrzega kod, którym posługuje się morderca. Podczas oględzin niemal czuje na sobie jego wzrok – słusznie zresztą.

Polowanie” zaciekawiło mnie już od pierwszych stron i nie ukrywam, że miałam problem, żeby się oderwać. Zaskoczyło mnie przede wszystkim lekkie pióro, które w kryminałach jest raczej rzadkością. Choć może wynikało to przede wszystkim z mojej „złej ręki” do tego gatunku. Jednak historia, którą przedstawił Jacek Paprocki jest spójna, ciekawa, ale przede wszystkim wciągająca. Książka była dla mnie lekka i przyjemna – pomimo obcowania ze śmiercią, która za nic nie chciała odłożyć kosy i udać się choć na chwilę na odpoczynek. Czytając, spotykałam ją niemal na każdym zakręcie i pod wieloma postaciami. Tak swoją drogą, gratuluję pomysłowości autorowi, ponieważ niektórym zgonom towarzyszyły naprawdę szczególne okoliczności. Jednak wracając do książki, bardzo podobał mi się również sposób powolnego łączenia wszystkiego w całość… to całe dochodzenie do poznania tożsamości mordercy, któremu wydawało się, że jest sprytniejszy niż ustawa przewiduje. Dałam się wkręcić i myślałam o sprawie nawet wtedy, kiedy książka leżała sobie spokojne na biurku. Jednak był jeden minus, który nieco popsuł mi całą zabawę. Poznałam mordercę szybciej niż inspektor Sawicki. Oczywiście nie na szóstej stronie, ale stało się. Czytając, utwierdzałam się tylko w przekonaniu, że to właśnie ta, a nie inna osoba.

Gdyby ktoś zaproponował mi wzięcie udziału właśnie w tym śledztwie, z pewnością czułabym podekscytowanie, ale również przerażenie. Książka to coś zupełnie innego niż prawdziwe życie, w którym ludzie giną naprawdę. Przerwanie w czytaniu nie zagwarantuje komuś pozostania przy życiu. W życiu ludzie giną naprawdę. Autor „Polowania” nie szczędził czytelnikom szczegółów morderstw, choć uważam, że były one i tak dość przystępnie opisane.

Polecam tę książkę wszystkim fanom kryminału, ale i nie tylko. Jest to zgrabnie ujęta historia, która czyta się wręcz sama. Nie ma w niej pojęć, które zmuszałyby czytelnika do zakupienia słownika wyrazów obcych i zaglądania do niego średnio co trzy strony. A ponieważ lubię lekkie kryminały, daję dodatkowego plusa.

Sporo myślałam w ciągu paru dni, podczas których poniekąd zaglądałam inspektorowi Sawickiemu przez ramię. Myślałam tym więcej, ponieważ mimo wielu przeczytanych kryminałów, rzadko miałam do czynienia z seryjnymi mordercami. Niby są tacy jak wszyscy, ale jednak w głowach mają zupełnie inaczej poukładane. I nigdy nie ma się pewności, czy osoba mijana na ulicy, pani z warzywniaka czy nawet listonosz nie jest właśnie kimś takim. Przeuroczym mordercą. A Ty? Dałbyś sobie za kogoś uciąć rękę?

Ocena: 6/6

MariDa

Za książkę do recenzji dziękujemy wydawnictwu ZYSK i S-ka

Dodaj komentarz