„Pan Romantyczny” Leisy Rayven to pierwszy tom cyklu Masters of Love. Opowieść, która w cyberświecie zbiera mnóstwo pozytywnych opinii, co – nie ukrywam – zwróciło moją uwagę. Empik podpowiada, iż książka ta to powieść obyczajowa/romans. Ale czy na pewno? Gdy patrzę na okładkę, wyobrażam sobie sztampową historyjkę, która niczym się nie wyróżnia. Widzę jego – idealnego, oraz ją – szarą myszkę. Skąd zatem tyle dobrych ocen? Czy utarte szlaki mogą się aż tak podobać? Postanowiłam przekonać się osobiście.
Eden Tate pracuje w „Pulsie”; rozrywkowej stronie internetowej, mającej ponad pięć milionów subskrypcji. Jednak dziewczyna nie czuje się spełniona, a wręcz odwrotnie. I gdy sytuacja wydaje się być naprawdę beznadziejna, trafia na temat, który może pomóc jej w karierze. Pan Romantyczny to ktoś wyjątkowy, kogo spotkanie graniczy niemalże z cudem. W zależności od kobiety, może być każdym – kujonem, pozytywnym wariatem, romantykiem… Ten chodzący ideał to przepustka dla Eden. Dziewczyna postanawia go znaleźć i zdemaskować. Obnażyć jego poczynania jak i nazwiska wysoko postawionych kobiet. Eden pragnie skandalu. Jednak tytułowy mężczyzna ma pomysł, jak negocjować z dziennikarką. Rozpoczyna się gra.
I znowuż mam problem z podzieleniem się własną opinią, by nie zdradzić zbyt wiele i jednocześnie przekazać coś konstruktywnego. Ale chciałabym zacząć od opisu na okładce – jest zbyt szczegółowy. Cieszę się, iż zapoznałam się z nim będąc już w połowie książki, bo według mnie zdradza zbyt wiele. Psuje zabawę, pozbawiając czytelnika samodzielnego odkrywania niektórych kart. Dlatego jeśli jakimś cudem jeszcze go nie czytaliście, lepiej sobie odpuście.
W kwestii bohaterów…
Eden to postać sfrustrowana, chcąca lepszego życia. Ma ambicje i chce osiągnąć znacznie więcej. W sumie nie sposób jej się nie dziwić – nie po to kończyła studia, by tworzyć „artykuły”, które bazują na ilości kliknięć, zamiast na treści. Obecnie nazywamy je „rakowymi”. Nic nie wnoszą, są głupie i marnują czas. Dlatego pojawienie się Pana Romantycznego ma być złotym biletem. Ale jeśli mam być szczera, o ile rozumiałam jej dalsze postępowanie, tak budziła we mnie lekką niechęć. Gdybym mogła, chętnie bym do niej zadzwoniła i powiedziała co nieco.
Pan Romantyczny to z kolei jedna wielka zagadka. Każde jego wcielenie jest dopracowane. Opanowany, cierpliwy, z zasadami, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się chore, ale z drugiej strony intrygują. To właśnie na nim skupiła się moja uwaga, ale wcale nie dlatego, że jego opis świadczył o boskim pochodzeniu. Moją uwagę zwracał bowiem jego charakter i czyny. Byłam bardzo ciekawa, jaki jest naprawdę i czy kiedykolwiek wychodzi z roli, tudzież łamie własne zasady. Pan Romantyczny to jakby zbiór kilku mężczyzn w jednym… i chyba to jest w tym wszystkim najlepsze. Jest nietypową postacią, z którą chętnie bym się spotkała.
Gdybym miała opisać tę książkę w kilku słowach, byłoby mi trudno, ale postawiłabym na romans i to taki mocno nieoczywisty. Nie chcę pisać nic więcej, bo nie da się tego ująć, nie zdradzając szczegółów. Jednak jedno wiem na pewno – panie będą się świetnie bawić. „Pan Romantyczny” to zbiór nietypowych sytuacji, w których wiele z nas chciałoby lub mogłoby się znaleźć. To coś zupełnie innego niż klasyczny rozwój znajomości. Zasady głównego bohatera wykluczają wiele sytuacji, które normalnie miałyby miejsce, co w pewien sposób czyni całość wyjątkową.
To prawda, że czyta się szybko, a treść mocno przykuwa uwagę. Powieść jest również zabawna, ale w taki niewymuszony sposób i z umiarem. A dialogi? Wielce prawdopodobne. Co jednak ważne, nie myślcie, że książka ta jest kopią „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Pan Romantyczny jest niby podobny do Greya, ale jest jednak inny. Gdybym miała wybrać, wybrałabym właśnie jego. I to bez wahania! Polecam, polecam, polecam.
Ocena: 5/6
MariDa
Za książkę do recenzji dziękujemy serwisowi https://www.jakkupowac.pl